Zapiski z Duszy

Zapraszamy do lektury zapisów Pani Kornelii Kobieli z naszej wspólnoty. Jako matka, która niedawno doświadczyła niezwykle bolesnej straty swojego syna, Pani Kornelia dzieli się z nami swoimi głębokimi przemyśleniami i refleksjami. Jej teksty są pełne wrażliwości i mądrości, mogą pomóc innym w odnalezieniu sensu życia, pogłębieniu wiary oraz przynieść ukojenie w trudnych chwilach. Serdecznie zachęcamy do wczytania się w jej słowa, które mają moc dotykania serc i inspirowania do głębszej refleksji.

Pod każdym obrazkiem znajduje się zakładka z tytułem, którą należy kliknąć, aby rozwinąć tekst

Moja historia – słowa prosto z serca

Moja historia – słowa prosto z serca

Chciałabym opowiedzieć krótką historię – moją historię. Historię o tym, co przeżywam każdego dnia, pracując w hospicjum.

To nie jest zwykła praca. To droga, która przemienia mnie od środka.

Dzięki tej pracy codziennie odkrywam siebie na nowo. Codziennie czuję coraz większą bliskość Boga. Widzę Go w oczach pacjentów, w chwilach ciszy, w uważności, w dotyku dłoni, w spojrzeniach, w obecności drugiego człowieka.

Widzę Go w pracy personelu medycznego, w gestach troski i czułości. W ludziach, którzy są obok – w ich zmęczeniu, ale też w sile i miłości.

Jestem wdzięczna, że miałam możliwość urodzić się w rodzinie, która przekazała mi wartości, wiarę i duchowość. Dorastałam w religii, ale wiara – ta prawdziwa, głęboka – musiała we mnie dojrzeć.

Potrzebowałam na to czasu. I dopiero teraz, jako niemal 60-letnia kobieta, czuję ją naprawdę. Czuję, jak buduje się we mnie niezwykła miłość – do życia, do drugiego człowieka, do każdego dnia.

Każdy nowy pacjent uczy mnie czegoś. Przynosi mi lekcję pokory, wdzięczności, uważności i cichej miłości.

Praca w hospicjum daje mi coś bezcennego – świadomość, że jestem szanowana nie za to, co robię, lecz za to, kim jestem.

Tutaj nie ma lepszych i gorszych. Tu wszyscy jesteśmy równi – i wszyscy potrzebni.

Z całego serca dziękuję każdemu, kto docenia pracę pielęgniarek, lekarzy, opiekunów. Ale szczególnie chcę dziś podziękować tym, którzy są często niewidoczni – a tak bardzo ważni.

Osobom, które sprzątają, dbają o czystość, towarzyszą pacjentom i rodzinom – z ogromną cichością, ale z wielką obecnością.

To ludzie wielkiego serca.

Czasem trudno mi wyrazić wszystko, co czuję. Może nie znajduję zawsze właściwych słów, ale wiem jedno: jestem wdzięczna. Za dar, jakim jest ta praca. Za ludzi, których spotykam. Za miłość, która mnie wypełnia i którą mogę się dzielić.

Dziękuję. Dziękuję z całego serca.

Czym jest duchowość?

Czym jest duchowość?

Dla mnie duchowość to nie zbiór modlitw, nie obowiązki religijne, nie zewnętrzne rytuały. Duchowość to życie z Bogiem – ciche, codzienne, prawdziwe. To bycie dobrym człowiekiem, nawet wtedy, gdy nikt nie patrzy. To życie w zgodzie z naturą, z drugim człowiekiem i z własnym sercem.

Duchowość to obecność Boga w naszym wnętrzu – nie zawsze ubranego w religijne słowa, ale zawsze obecnego w miłości, przebaczeniu, pokorze i pokoju. Czasem ktoś nie chodzi do kościoła, a żyje bardziej duchowo niż ten, kto zna na pamięć wszystkie modlitwy. Bo duchowość nie mieszka na ustach – mieszka w sercu.

W moim życiu duchowość daje mi siłę, spokój i światło, nawet gdy przychodzą trudne chwile, gdy ludzie zawodzą, gdy życie boli. Czuję wtedy, że nie jestem sama. Że ktoś mnie kocha bezwarunkowo. Nie muszę już szukać ludzkich rozwiązań, bo odkąd wróciłam do Boga – wróciłam do siebie.

Dziś wiem, że piękno człowieka nie jest w tym, co na zewnątrz. Najcenniejsze jest to, co nosimy w duszy. I o to powinniśmy dbać najbardziej.Jednak będąc w Kościele,otrzymujemy jeszcze,najpiękniejszy Dar,Dar Eucharystii,.TO Dopiero JEST MIŁOŚĆ……♥️😇

Uważność…

Uważność…

Uważność… to sztuka bycia tu i teraz – z drugim człowiekiem, z samym sobą, z naturą. To delikatność wobec uczuć, których często nie widać, a które potrafią głęboko poruszyć. Każdy z nas jest inny, a jednak tak samo ważny. Jak łatwo zranić, nie dostrzegając drugiego serca…

Uważność, wdzięczność i miłość – to najpiękniejsze drogowskazy w pędzącym świecie. Dlatego tak cenię przytulenie – do człowieka, do drzewa, do chwili. Tam, gdzie zatrzymujemy się choć na moment, wracamy do początku. Do miejsca, gdzie jest spokój, czułość i zrozumienie.

Jak pięknie… jest żyć. Żyć w uważności. ♥️

Siła kobiet

Siła kobiet

Czasem sama się zastanawiam, skąd my, kobiety, bierzemy tyle siły.

Tyle czułości, tyle miłości, tyle wytrwałości.

Potrafimy ogarniać życie z każdej strony – dzieci, dom, pracę, relacje –

i jeszcze w tym wszystkim kochać naprawdę. Głęboko, z serca.

To jest coś więcej niż obowiązek. To dar. To łaska.

Wierzę, że jesteśmy dziećmi Boga – każda z nas.

I że z Jego dłoni czerpiemy moc, o jakiej nawet nie wiemy, że ją mamy.

Patrzę na obraz Matki Bożej i widzę Kobietę –

zwykłą, a tak niezwykłą.

W pokorze, a z niewyobrażalną siłą.

W cichości, a z ogromem miłości.

Kiedy kobiety się spotykają, kiedy dzielą się sobą –

nie tylko słowami, ale obecnością –

dzieje się coś świętego.

Rodzi się więź, która leczy. Miłość, która wzmacnia.

I moc, która nie krzyczy – ale przemienia.

Dziękuję każdej z Was,

Za to, że jesteście.

Za to, że kochacie.

Za to, że dajecie światu życie – dosłownie i duchowo.

Niech nasza kobieca obecność będzie światłem.

Niech będzie cicha, ale nie do przeoczenia.

Niech będzie miłością – taką, która nie zna granic.

Niedziela – dzień miłości, która nie przemija

Niedziela – dzień miłości, która nie przemija

Niedziela nie jest zwykłym dniem. To święto duszy. To oddech Boga w naszym codziennym zabieganiu. Gdy poranne światło miękko opada na ziemię, serce czuje – dziś nie trzeba się spieszyć. Dziś jesteśmy zaproszeni, by być bliżej Tego, który nas stworzył z miłości i dla miłości.

Wśród tych, którzy tak jak Ty noszą w sobie iskrę Boskiej obecności, niedziela staje się wspólną modlitwą dusz. Milczenie ma wtedy smak pokoju, a słowa – łagodność i prawdę. Spojrzenia niosą ciepło, jakbyśmy patrzyli przez oczy samego Chrystusa.

Boża miłość – ta, która nie zna warunków, nie wycofuje się, nie rani – staje się dotykiem codzienności. I choć świat wokół często bywa głośny i zagubiony, w niedzielę cisza serca wygrywa swoją pieśń. Pieśń, którą znają wszyscy zakochani w Stwórcy – że jesteśmy jedno, że jesteśmy kochani.

Niedziela to przypomnienie: nie jesteś sam. Obok Ciebie są inni – bracia i siostry w Duchu – którzy czują to samo ciepło, tę samą obecność, tę samą Miłość. I razem, choćbyście byli daleko fizycznie, jesteście wspólnotą światła.

Trudniejszy dzień

Trudniejszy dzień

Dziś mam trochę trudniejszy dzień. Czuję, że moje ciało i dusza potrzebują więcej ciszy, więcej troski. Pracuję, bo wiem, że to, co robię, ma sens – nawet jeśli nie zawsze czuję to w danym momencie. W pracy z chorymi uczymy się, że każdy dzień jest ważny, nawet ten cięższy.

Czasem czuję się wyzuta z energii, jakby wszystko we mnie zgasło. Ale wierzę, że właśnie w tych chwilach, kiedy jest najtrudniej, rodzi się coś ważnego – siła, współczucie, człowieczeństwo.

Jeśli Ty też dziś masz trudny dzień – wiedz, że nie jesteś sam/a. To minie. Może nie od razu, może nie jutro. Ale minie. I może właśnie ten dzień, który boli, przygotowuje Cię na coś pięknego.

„Nie zawsze musisz być silny. Czasem wystarczy po prostu być.”

Trzymajcie się wszyscy ciepło. Dzielmy się dobrym słowem. To też jest lekarstwo.


Zapiski z Duszy po śmierci ukochanego syna


Śmierć ukochanego Syna

Śmierć ukochanego Syna

Choć moje serce pęka z bólu, wierzę, że mój syn nie odszedł na zawsze. Wierzę, że jego dusza żyje – ukochana, bezpieczna, w ramionach Tego, który stworzył nas z miłości.

Dla matki nie ma większej nadziei niż ta, że jej dziecko istnieje nadal – w miejscu, gdzie nie ma już cierpienia, gdzie panuje pokój, miłość i światło.

Modlę się każdego dnia, byśmy znów się spotkali. Wiem, że nasza rozłąka jest tylko chwilą wobec wieczności.

Choć nie widzę go oczami, noszę go w sercu – teraz i na zawsze.

Życie wieczne nie jest snem. Jest obietnicą. I ja się jej trzymam.

W duszy cienistej, w mroku snów,

Gdzie pragnienie miłości tli się znów,

Wędruje serce, błądzi wśród cieni,

Szukając Boga, w blasku spełnienia.

W zakamarkach, pełnych gniewu,

Ucieka w rzeczy, co dają złudzenia,

Zastępniki miłości, krótkotrwałe,

Przemijają szybko, w sercu zostaje żal.

Zatopiona w chaosie, w wirze emocji,

Czasem krzyczy, czasem milczy, w odosobnieniu,

Głód miłości, przerażająco wielki,

Czasem gubi siebie, wśród tych mrocznych węzłów.

Szukam Ciebie, wśród gwiazd i snów,

W mych zranionych pragnieniach, w krzyku słów,

O, Boże, daj mi miłość prawdziwą,

Niechaj dusza moja znów zaświeci życiem.

Niechaj to szukanie, choć trudne, nie zgaśnie,

Niech w sercu moim rozkwitnie nadzieja,

W blasku Twojej miłości, w prawdzie i w radości,

Niechaj dusza moja odnajdzie sens w wieczności.

Czas żałoby

Czas żałoby

Czas żałoby to czas, którego nie da się opisać słowami. To chwila, gdy świat zatrzymuje się w miejscu, a serce – rozdarte bólem – szuka sensu i ukojenia.

W tej przestrzeni między wiadomością o odejściu ukochanej osoby a jej ostatnim pożegnaniem nie powinno być krzyku ani zgiełku. To czas ciszy. Czas modlitwy. Czas miłości, która nie zna końca.

Nie ma miejsca na wzajemne obwinianie. Nie ma miejsca na urazy. Jest tylko miejsce na obecność – w zadumie, w łagodności, w wspólnym milczeniu, które mówi więcej niż tysiąc słów.

Godna żałoba to taka, która oddaje szacunek zmarłemu, ale także koi serca tych, którzy zostali. To chwile, w których cała rodzina – bez względu na różnice – jednoczy się w miłości, bo miłość jest silniejsza niż śmierć.

Niech ten czas będzie święty. Niech będzie cichy. Niech będzie godny. Dla niego, dla niej… dla nas wszystkich.🙏🙏🙏

Miłość matki

Miłość matki

Miłość matki do dziecka jest niezmienna i bezwarunkowa trwa przez całe życie, bez względu na wiek dziecka. Syn może pokochać inną osobę, i tak powinno być, a matka kocha dalej. Choć czasem widzi, że jego życie mogłoby wyglądać inaczej, z miłości pozwala mu iść własną drogą, nie podcinając mu skrzydeł.

Dziś już odszedł… na zawsze. Została pustka i żal. Wiem jednak, że jest teraz otoczony najpiękniejszą miłością, bezgraniczną, której i my kiedyś doświadczymy.

A my tutaj wciąż jesteśmy rodziną,jak puzzle z brakującym elementem. Tę pustkę możemy wypełnić tylko miłością do tych, którzy są z nami tu i teraz.

Z serca ♥️Mama.

A życie toczy się dalej…

A życie toczy się dalej…

A życie toczy się dalej… choć już zupełnie inaczej.

Kiedy wypełniona głęboką wiarą rozmawiam z Bogiem, prosząc Go o mocne przytulenie i opiekę, a Matenkę o tę nieskazitelną, czystą miłość dla Niego czuję błogi spokój, który jednocześnie mnie onieśmiela i przeraża.

I znów przychodzi codzienność szara, a jednak pełna wdzięczności za życie. W sercu rodzi się modlitwa o błogosławieństwo dla wszystkich, którzy mnie otaczają.

A potem, niespodziewanie, nadchodzi burza…

Myśli rozrywają duszę, ból w piersi ściska tak, jakby serce chciało wyrwać się z bólu. Poduszka nasiąka łzami.

Miłość i bezradność splatają się w tańcu żałoby.

Boże, proszę… daj mi silniejszą wiarę taką, w której jest więcej pokoju i cierpliwości, więcej pokory i zrozumienia.

Kocham Cię całym sercem.

Jestem tylko człowiekiem… matką, która kocha tak, jak potrafi, całą sobą.

♥️

Schodami do nieba

Schodami do nieba

Schodami do nieba idziesz spokojnie przed siebie,lekko, z radością dziecka i wolny od lęku. Tam czeka na Ciebie miłość, cisza i spokój, których tak bardzo brakowało Ci tutaj. Twoja wrażliwość, ukryta pod tatuażami, nigdy nie zniknęła była w Tobie zawsze, choć czasem tak bardzo bolała.

Niewłaściwe interpretacje, brak miłości do samego siebie i duma budowały mur, który trudno było przeskoczyć. A dziś… jesteś otoczony światłem tak pięknym, że nie da się go opisać. Jesteś w szczęściu i bezgranicznej miłości. Wierzę w to całym sercem i dlatego łatwiej mi pogodzić się ze stratą.

Kocham Cię zawsze i na zawsze ♥️Twoja Mama. ❤️

Wczoraj na grobie postawiłam krzyż, symbol miłości

Wczoraj na grobie postawiłam krzyż, symbol miłości

Wczoraj na grobie postawiłam krzyż,symbol miłości. Krzyż z Twoim imieniem i datą. To dla mnie bardzo trudne, a jednak powoli zaczyna do mnie docierać. Tak po ludzku, z różnymi emocjami.

Są dni, kiedy nie dopuszczam do siebie żadnych myśli, jakby pancerz otulał moje serce. Są też dni, kiedy żałość wylewa się ze mnie jak wulkan. Bywają i takie, kiedy odczuwam spokój i miłość. Wiem, że to wszystko muszę przeżyć i przepracować. Modlę się o siłę i czuję, że ją otrzymuję.

Piszę, bo to bardzo mi pomaga. Każdy list, każdy tekst jest dla mnie drogą, która pozwala mi przejść przez ten trudny czas.

Dziękuję Ci za to, że byłeś, jesteś i zawsze będziesz w moim sercu.

Dziękuję Bogu za siłę, którą od Niego otrzymuję.

Dziękuję za wszystkich ludzi wokół mnie tych, którzy mnie rozumieją i wspierają i tych którzy po prostu są…

Dziękuję za wszystko i z serca życzę wszystkim miłości oraz Bożego błogosławieństwa.♥️

Serce Matki…

Serce Matki…

Piszę to z serca matki, która wie, jak boli strata dziecka.

Chcę prosić każdego, kto to czyta: nie odkładajcie miłości na później.

Wybaczajcie szybciej, kochajcie mocniej, mówcie dobre słowa teraz bo potem może być już za późno.

Życie jest kruche, a każdy z nas niesie swoje słabości i zmagania. Ale warto żyć. Warto przechodzić nawet przez najciemniejsze chwile, bo zawsze jest jeszcze nadzieja, jeszcze światło, jeszcze Bóg, który nas nie opuszcza.

Nie pozwólmy, żeby ból czy gniew oddzielały nas od tych, których kochamy. Pielęgnujmy więzi rodzinne, troszczmy się o siebie nawzajem, bo miłość nawet wtedy, gdy wydaje się słaba i bezsilna ma moc większą niż cierpienie.

Dziś proszę: kochajcie się i doceniajcie, póki jeszcze jesteście razem. To najcenniejszy dar, jaki mamy.”

Jest takie miejsce…

Jest takie miejsce…

Jest takie miejsce, maleńkie, ukryte wśród drzew i alejek, wśród cichych zakątków, gdzie schowane jest całe życie. Życie pełne tajemnic, miłości, tęsknoty, ale także żalu, błędów i słów, których nie zdążyliśmy wypowiedzieć. To miejsce nosi w sobie wszystkie nasze niedopowiedzenia, ciche spojrzenia, niewypowiedziane myśli i niewyrażone uczucia.

Tam można przyjść, można być, można rozmawiać i płakać. To przestrzeń, która przypomina, że tu, na ziemi, czasem brakuje nam odwagi, czasu albo siły, aby powiedzieć wszystko, co nosimy w sercu.💔

Ale jest też inne życie tam, na drugiej stronie. Życie pełne mocy i światła. Tam serca będą otwarte, a wszystko, co tu zostało niewypowiedziane, zostanie wypełnione miłością. Nie będzie już żalu ani błędów, nie będzie niedopowiedzeń. Wszystko będzie jasne, czyste i pełne pokoju.🕊

Dziękuję za dar wiary, za cud miłości, który prowadzi nas przez każdy dzień. Wierzę, że pewnego dnia przejdę przez most kolorowej tęczy. I tam, po drugiej stronie, spotkam się nie tylko z Tobą, ale i ze wszystkimi, którzy odeszli przed nami. Spotkam się w miejscu, gdzie nie ma już łez ani smutku, gdzie pozostaje tylko miłość♥️.

Nikt z nas nie zna dnia ani godziny. Dlatego tu, na ziemi, uczmy się kochać, szanować i żyć pięknie, by otrzymać ten cudowny dar przejścia przez tęczę do świata, gdzie wszystko jest już tylko Miłością.❤️🕊☀️😇

Życie toczy się dalej…

Życie toczy się dalej…

Dziś rozpoczęłam dzień idąc do pracy. Życie toczy się dalej a ja budzę się z innym nastawieniem, z myślą, że każdy dzień jest darem. Inaczej patrzę na to, co mnie otacza, bo wokół mnie są ludzie pełni empatii, miłości, uważności i zrozumienia.

Tutaj, w hospicjum, czuję się dobrze i zaopiekowana. Choć myśli wracają i pewnie zawsze będą wracać, to wiem, że to jest dobre bo przypominają mi, jak wielkim skarbem jest życie. Życie w miłości, w zdrowiu, w obecności drugiego człowieka.

Modlę się za wszystkich, za Bożą opiekę, za każdy cudowny gest, który leczy moje serce. Dziękuję całemu zespołowi hospicjum za tę troskę, takt i opiekuńczość. Dziękuję Bogu, że właśnie tutaj mnie postawił w miejscu, gdzie obok bólu i cierpienia mogę doświadczać najpiękniejszej miłości.

Każdy uśmiech, każde słowo, każda drobna pomoc są dla mnie cudem. To gesty, które sprawiają, że mogę być, że mogę tu być dla innych. I z całego serca za to dziękuję.

Dziś mija miesiąc…

Dziś mija miesiąc…

Dziś mija miesiąc…

Jakby świat stanął w miejscu, a serce wciąż przeszywa ten sam ból.💔

To właśnie wtedy musiałam pozwolić Ci odejść.

Wracają myśli, wspomnienia, ostatni dotyk, ostatnie przytulenie, ostatnie pożegnanie… i cicha nadzieja, że wydarzy się cud.😇

Odszedłeś. Odszedłeś już na zawsze.

Krzyżyk, który uczyniłam na Twoim czole, był ostatnim krzyżykiem tu, na ziemi. Zawsze to robiłam i tym razem również.

Niech ten krzyżyk pozostanie symbolem mojej miłości do Ciebie i podziękowaniem za to, że byłeś.

Dziękuję Ci za wszystkie Twoje ukryte dary, za Twoją miłość, którą mnie obdarzałeś nawet jeśli nie zawsze potrafiłeś to okazać. Wiem, że kochałeś mnie ogromnie. Zawsze będziesz moim malutkim Mateuszkiem.

Kiedy szedłeś przez ciemne doliny, płakałam i bałam się o Ciebie. Modliłam się do Boga, aby otworzył Twoje serce na miłość, bo wiem, że tam się ono zamknęło. Twoja wrażliwość była piękna, ale też tak trudna bo ciężar tego świata przygniatał Cię zbyt mocno.

A jednak… dziękuję. Dziękuję, że byłeś moim synem.

Może nie zawsze wypowiadałam to słowami, ale moje serce zawsze kochało Cię bardzo.

I na zawsze zostaniesz w moim sercu.♥️

Msza Święta…

Msza Święta za Mateusza

Dzisiejszy dzień był dla mnie wyjątkowy i pełen pokoju. Odbyła się Msza Święta za Mateusza i z całego serca dziękuję wszystkim, którzy w niej uczestniczyli. Wasza obecność była dla mnie wielkim wsparciem czułam, że Mateusz był z nami i że również on był wzruszony tą chwilą.

Szczególnie poruszyła mnie obecność osób, z którymi na co dzień nie jesteśmy bardzo blisko to dla mnie wyjątkowy dar. Pięknym momentem było także to, że po Mszy praktycznie wszyscy byliśmy razem u Mateusza na cmentarzu. Ta wspólna chwila modlitwy i pamięci przyniosła mi spokój i poczucie, że Msza jest prawdziwym darem serca, jaki możemy ofiarować w jego intencji.

Dziękuję każdemu z osobna za obecność, za modlitwę i za wsparcie. Tule Was wszystkich miłością i życzę Wam obfitości błogosławieństwa.♥️🙏

Dzisiejszej nocy śniłam o Tobie…

Dzisiejszej nocy śniłam o Tobie…

Jak niezwykłe jest nasze życie, nasza egzystencja i wszystkie przeżycia, które nas spotykają.

Dzisiejszej nocy śniłam o Tobie…

Szliśmy razem, szukając schronienia. Czułam Twoją bliskość. Wędrowaliśmy od domu do domu, spotykając ludzi. Były tam także psy ogromne, wyglądające groźnie, a jednak tak łagodne, że z czułością lizały mnie po rękach.

Idąc dalej, w oddali ujrzałam światła. A Ty powiedziałeś do mnie: „Mamusiu, zobacz, tam się schronimy”.

Kiedy podeszliśmy bliżej, zobaczyłam piękne witraże z wizerunkiem Maryi. To był Kościół. W tej chwili poczułam ulgę i spokój. Wiedziałam, że tam jest Miłość.

Wierzę, że to był znak od Ciebie… podziękowanie za Mszę Św.i dowód, że jesteś blisko. 💙

Dzień za dniem…

Dzień za dniem…

Dzień za dniem, w zwyczajnych obowiązkach, w codzienności życia, w empatii wobec innych, w uścisku, w serdeczności i w myślach, które nachodzą, pojawia się smutek.

Smutek, który powraca. Tęsknota, która nie mija. Rozmowy, twarze Twoich dzieci, wspomnienia wszystko to wciąż jest obecne i wciąż w nas żyje.♥️

Idąc dzisiaj, patrzyłam na naturę i pomyślałam: jak wielka to szkoda, że Ciebie już nie ma.🥲

Ile można by zmienić, ile naprawić… a jednak nie ma już takiej możliwości. Tu, na ziemi, wszystko jest już inaczej. Dla nas jest inaczej. Zostaje brak,brak tej części rodziny, która była pięknym obrazkiem całości.

Uczymy się z tym żyć. Uczymy się dzień po dniu, z sercem pełnym wspomnień i miłości, która nigdy nie przeminie.

Dziękuję Ci Boże za to doświadczenie miłości

Dziękuję Ci Boże za to doświadczenie miłości

Jak cudownie jest żyć, gdy w sercu mieszka miłość i empatia.

Bywają dni, kiedy przychodzi smutek i powracają trudne myśli. W mojej pracy spotykam się z bólem, strachem i żalem przypomina mi to moje własne ciężkie chwile. A jednak Bóg obdarzył mnie największym darem ludźmi, którzy mnie otaczają.♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️

To oni pokazują mi, że świat można zmieniać małymi gestami. Czasem wystarczy szczere przytulenie, uśmiech czy dobre słowo, by nagle poczuć się jak w innym świecie świecie pełnym miłości, zrozumienia i światła. Jak dużo lżej wtedy żyć.♥️♥️♥️♥️♥️

Empatia, dobre myśli i prosty dar dzielenia się miłością sprawiają, że codzienność nabiera blasku. Jestem wdzięczna za cudownych ludzi wokół mnie za aniołów, którzy przychodzą, by przytulić, podnieść na duchu, powiedzieć coś pięknego. Tak, nazywam ich aniołami, bo przynoszą mi otuchę i sprawiają, że czuję, jak światło przenika moje serce.

Dziękuję Ci, Boże, za to doświadczenie miłości. Z całego serca proszę błogosław wszystkim.🕊🩷

W modlitwie jest siła…

W modlitwie jest siła…

W modlitwie jest siła. W modlitwie jest spokój. W modlitwie jest Bóg.

Tam, gdzie rozciąga się nieskończoność, gdzieś w innym wymiarze, rodzi się niezwykła moc. To tam bije źródło miłości, które przenika moje życie i daje mi to, czego tak bardzo potrzebuję właśnie teraz, gdy codzienność staje się ciężarem.

Ta nieziemska siła otula mnie światłem i pokojem. Nie potrafię tego pojąć, a jednak wierzę 🙏wierzę, że jestem zanurzona w cudownym świetle miłości♥️. Oddycham głęboko i czuję lekkość. Czasem w ciszy, bez słów i bez myśli, pozwalam unieść się temu spokojnemu wiru, tej nieskończonej energii, i płynę w jej ramionach.

🕊

Dziękuję. Z całego serca –❤️dziękuję.

Jutro miało wyglądać inaczej…

Jutro miało wyglądać inaczej…

Jutro miało wyglądać inaczej… Tak bardzo chciałam, żebyśmy wszyscy byli razem i wspólnie świętowali moje urodziny. Powraca znów ta ogromna tęsknota. Wierzę, że będziesz z nami…niewidoczny, ale obecny duchowo. Będą Twoje dzieci, a w ich oczach zawsze widzę Ciebie.

Każde urodziny to dla mnie refleksja. Refleksja nie nad tym, że jestem o rok starsza, ale nad tym, że mogę dziękować Bogu za dar życia. Dziękuję Ci, Boże, za każdy rok, który przeżyłam. Tak wiele wydarzyło się przez te lata. Było pięknie i bywało bardzo ciężko, ale wiem, że nigdy nie byłam sama. Ty, Boże, zawsze szedłeś ze mną i dawałeś mi siłę w trudnych chwilach.

Dziękuję Ci za każdy dzień, za każdą chwilę zarówno za te cudowne, jak i za te trudniejsze. Bo to właśnie one uczą mnie, że mogę cieszyć się nawet z najmniejszych rzeczy. To nie jest coś oczywistego. To jest dar, za który jestem ogromnie wdzięczna.♥️🙏

Wspomnienia…

Wspomnienia…

Czym są wspomnienia? To obrazy i uczucia, które wracają do nas z czasów, gdy byliśmy młodzi. Ja także mam swoje. Przyjechałam tu kiedyś młodziutka, nieznająca życia. A jednak tutaj odnalazłam swoją miłość, wspaniałych ludzi, bo wieś to przecież jak wielka rodzina.

Tutaj dorastały nasze dzieci. Tutaj dorastał także Mateusz bez pośpiechu, bez stresu, wśród pięknej, dziecięcej zabawy. Z kolegami z podwórka, z uśmiechem na twarzy.

Dziś wróciłam tu, aby powspominać. Aby pamiętać to, co było piękne. Bo kiedy dorósł, musiał sam decydować o swoim życiu. Ja nie mogłam podcinać mu skrzydeł. Wtedy, gdy był mały, mogłam trzymać go za rączkę, mogłam otoczyć troską, schronić, przytulić i pocałować tak jak każda mama.

Zostały mi te wspomnienia rozmowy, radość i łzy. I ogromna wdzięczność. Dziękuję Ci, Mateuszku, za wszystkie cudowne lata.

Jest mi dobrze tutaj, wśród bliskich i przyjaciół. Przyjechałam, aby powspominać chwile Twojego dzieciństwa. Twoje szczęście i dziecięcą miłość

Ale w moim sercu – zawsze będziesz tu.♥️♥️♥️

Jakby to było, gdyby Ciebie nie było?

Jakby to było, gdyby Ciebie nie było?

Jakby to było, gdyby Ciebie nie było?

Ciągle mam w głowie tę piosenkę, którą chciałeś usłyszeć na swoim pogrzebie.

Nie jest łatwo, gdy Ciebie brak. Myśli przychodzą i odchodzą, wspomnienia wracają jak fale.

Jedne są nowe, inne stare wszystkie piękne.

A jednak mimo tego piękna zawsze zostaje pustka. Pustka po Tobie.

Rozmawiam o tym często ze swoją przyjaciółką, która również przeżyła niewyobrażalną stratę.

Mamy nadzieję, że jesteście tam razem, że jest Wam dobrze i że jesteście szczęśliwi.

To najpiękniejsza myśl, która daje nam otuchę.

Najpiękniejsze jest też to, że mamy w sobie wiarę w drugie życie, w prawdziwe życie, bez bólu, bez trosk, bez smutku.

I tego się trzymam. To daje mi spokój.

Dziękuję Ci, Boże, za łaskę wiary.♥️🙏

Samotność w bólu

Samotność w bólu

Kiedy czuję się samotna w swoim bólu i nie znajduję wsparcia w najbliższej osobie, nawet jeśli otaczają mnie cudowni ludzie pełni szacunku, serce ogarnia melancholia, a dusza spada w dół smutku.

Wtedy przypominam sobie, że jestem dzieckiem Boga, który kocha mnie bezgranicznie. Ta świadomość przynosi mi błogość i radość, a moje serce rozświetla Jego czysta i piękna miłość, której pozwalam się całkowicie ponieść.

😇
😇
😇
😇

Bo czym byłoby życie? Życie pełne smutku, niedomówień i braków… Gdyby nie piękna wiara,cudowna wiara pełna miłości. Właśnie w boskiej miłości, w tym najczystszym darze, odnajduję prawdziwy spokój.

Z całego serca życzę każdemu, aby mógł tego doświadczyć. Bo naprawdę warto nie warto walczyć ze sobą, zanurzać się w bólu i pozwalać, by smutek nas pochłaniał. Warto wierzyć. Wierzyć w boską miłość, która daje siłę, ukojenie i światło.♥️♥️♥️

Droga prowadzącą ku Miłości

Droga prowadzącą ku Miłości

Tęcza jest dla mnie mostem światła, drogą prowadzącą ku Miłości,

♥️

która nie zna granic. Każdy jej kolor

🌈

przypomina, że jesteśmy częścią większej całości, równi w godności, piękni w swojej unikalności, kochani tą samą miłością Boga. Patrząc na nią, czuję, że Dom jest blisko Dom pełen pokoju, uważności i czułości, w którym każdy człowiek ma swoje miejsce.

♥️

Ucieczka…

Ucieczka…

Choćbym uciekała gdziekolwiek, myśląc, że oczyści mi to duszę, nie ma miejsca, które uleczy ten brak.

Kiedy moje serce pęka od pustki po Twojej obecności, wiem, że nic już nie wypełni tej przestrzeni. Nie ucieknę przed pamięcią nawet w śmiechu, wśród nowych miejsc i starych wspomnień zawsze wraca tęsknota.

Byłeś częścią mojego życia, częścią mojego serca. Jako mama noszę Cię w sobie, w każdej myśli, w każdym oddechu. Jesteś w moim sercu i tam już zostaniesz.

To jest żal i smutek proces żałoby, przez który muszę przejść. I choć życie toczy się dalej, proszę o czas, siłę i modlitwę, bym mogła poukładać to wszystko w sobie.

Kocham Cię nadal. Dziękuję za każdy dzień, który był częścią naszego wspólnego życia. Spoczywaj w pokoju będziesz zawsze blisko, w moim sercu.♥️

Światło…

Światło…

Dziś dostałam od bliskiej mi osoby piękny tekst ze zdjęciami, które stały się dla mnie ważnym przesłaniem. Zrozumiałam, jak wielką rolę w życiu odgrywa światło światło w sercu, w codzienności, na naszej drodze. To światło jest ciepłem, blaskiem, jest jak obecność Boga.

Czasami zasłaniają je kamienie nasze troski, potknięcia, życiowe trudności. Raz są większe, raz mniejsze, ale są. A jednak, gdy spojrzymy głębiej, z innej perspektywy, gdy odsuniemy kamienie z serca i oczu ☀️światło zawsze się pojawia na nowo.

Wydaje się dalekie, a jest tak bliskie. Wystarczy otworzyć się na nie, by poczuć jego ciepło i miłość. To światło nie gaśnie ☀️jest w nas i wokół nas, prowadzi, rozświetla nasze ścieżki i przypomina, że nie jesteśmy sami.♥️♥️

Tęsknota…

Tęsknota…

Tęsknota splata się ze smutkiem i bólem. 💔Coraz częściej dociera do mnie, że odszedłeś… że już nie ma Cię w tym ziemskim życiu. A jednak w sercu wciąż jesteś tak blisko. Wracają myśli jak tam jest? Czy jesteś już szczęśliwy, otoczony bezgraniczną miłością? Czy może czasem jesteś jeszcze obok nas – niewidoczny, lecz obecny?

Przychodzą chwile, gdy łzy same płyną, 🥲a serce ściska żal. A potem znów ogarnia mnie błogi spokój, jakbyś chciał powiedzieć: „Mamo, jestem tutaj, nie bój się.”

Czy to właśnie jest żałoba? Te targające duszą uczucia, ten chaos myśli i wspomnień?

Tyle miłości zamkniętej w jednym małym zdjęciu… Daj mi, Synku, jakiś znak, abym nie zagubiła się w tej plątaninie bólu i tęsknoty. Kocham Cię na zawsze.😋❤️

Piszę…ale dlaczego?

Piszę…ale dlaczego?

Piszę… i czasem sama siebie pytam: dlaczego to robię? Nie mam jednej odpowiedzi. Nigdy wcześniej nie pisałam tak wiele, a dziś czuję tę potrzebę, to płynie prosto z serca. 💗 Pisanie pomaga mi w tym trudnym czasie.

Publikuję te słowa, bo wierzę, że mogą pomóc komuś innemu. Nie tylko ja przeżywam smutek, nie tylko ja straciłam syna. Wiem, że my matki,odczuwamy wszystko głębiej i bardziej emocjonalnie, bo to my nosimy nasze dzieci pod sercem. Ta więź jest tak mocna, że każda radość czy ból naszych dzieci dotyka nas do samego wnętrza. To więź i miłość 💗 nieziemska, dana nam przez samego Boga.😇

Kochane kobiety, kochane mamy ♥️niech Bóg nam błogosławi, daje siłę i zdrowie. A Matka Najświętsza, wzór wszystkich matek, niech otacza nas i nasze rodziny swoją opieką.🕊♥️

Czym jest życie?

Czym jest życie?

Czym jest życie,prawdziwe, piękne, nasze? Jak żyć, by przeżyć je głęboko: z miłością, z empatią, w uważności na innych? Warto tak żyć. Nie zawsze jest łatwo nikt przecież nie obiecywał, że będzie prosto. Rodzimy się dobrzy, pełni miłości. Czasem życie i jego zawirowania zmieniają nas, naruszają naszą psychikę,to wpływ bodźców z zewnątrz, używek, trudnych doświadczeń.

Nie zrzucajmy jednak całej odpowiedzialności na innych nie mówmy, że życie jest złe tylko dlatego, że rodzice coś zawinili, że czegoś nam nie dali. Dla mnie,od chwili, gdy poczułam się istotą myślącą i odpowiedzialną,moje życie było w moich rękach. Wybierałam: żyć dobrze, z miłością, czy dryfować w szarpaninie.

Spotykałam różnych ludzi,wszystkich cenię i każdemu życzę tego, co najpiękniejsze, bo każdy przyniósł mi jakąś lekcję. To nie znaczy, że muszę się zmieniać, lecz że mam poznawać siebie głębiej. Wszystko, co dzieje się w moim życiu, traktuję jako lekcję,jako ciągłe uczenie się na nowo: każde przeżycie, każdy żal, tęsknota, miłość. Teraz, w chwili żałoby, poznaję siebie jeszcze głębiej. Jakże zaskakujące bywają moje uczucia.

Cudownie działa we mnie Duch Święty. W ciszy i spokoju jest siła 🙏w pełnym tego słowa znaczeniu. W tym życiowym pędzie musimy się zatrzymać, uspokoić, pozwolić się ponieść tej pięknej głębi,tej boskiej miłości. Za każdym razem, gdy się modlę, gdy zostaję sam na sam z Panem Bogiem 😇mówię czasem: idę na randkę z Panem Jezusem, albo na spacer z Maryją 😇wtedy ogarnia mnie fala cudownego uniesienia.

Żyję normalnie, jak wszyscy, ale żyję z Bogiem. Kiedy prawdziwie poczułam tę głębię, tę boską miłość i przytulenie, przestałam się bać. Strach ma wielkie oczy i ciągnie nas w dół, a miłość sprawia, że wzrastamy. Pragnę dzielić się z Wami tą miłością i cieszę się, że czytacie moje teksty. Może komuś się przydadzą, może kogoś czegoś nauczą a ktoś może nawet się z nich uśmiechnie. Nie szkodzi i tak jestem wdzięczna. Kocham Was wszystkich i chcę się tą miłością dzielić.♥️♥️♥️

Refleksja…

Refleksja…

Kochani,

dzisiaj ponownie naszła mnie głęboka refleksja, którą pragnę się z Wami podzielić. Każdego dnia w spotkaniu z Panem Bogiem, z Jezusem i z Maryją oddaję swoje troski i smutki. Czuję, jak Boska Miłość działa we mnie i sprawia, że żyje mi się lżej.

Jak pięknie jest wiedzieć, że we wszechświecie istnieje tak ogromna Miłość ♥️ niewidzialna, nieuchwytna, a jednak tak mocno odczuwalna w sercu. Uczę się codziennie otwierać oczy duszy i otwierać serce na Boga. To Jego działanie przemienia mnie i napełnia pięknem.

Nie potrafię już czuć urazy ani nienawiści to słowa, które wyrzuciłam ze swojego życia. Modlitwa i bliskość Boga nauczyły mnie uważności na drugiego człowieka oraz dzielenia się miłością.♥️

Momentem przełomowym w moim życiu był czas, gdy mój starszy syn ciężko zachorował na COVID. Wtedy szczególnie doświadczyłam, jak prawdziwe jest powiedzenie: „jak trwoga, to do Boga”. Choć zawsze wydawało mi się, że jestem blisko Boga, dopiero wtedy zrozumiałam, że chodzenie do kościoła czy odmawianie modlitw to jeszcze nie wszystko. Prawdziwa bliskość to nie tylko klepanie regułek, ale żywa relacja z Jezusem, rozmowa z Nim w sercu, nieustanne odczuwanie Jego obecności.

A teraz, gdy odszedł mój średni syn,gdy Pan Bóg powołał go do swojego domu 🙏moja wiara jeszcze bardziej się pogłębiła. Ktoś mógłby powiedzieć: „Jak to możliwe? Przecież Twoje dziecko odeszło, powinnaś mieć żal do Boga”. A ja odpowiem: nie. Bo wiem, że Pan Bóg wie najlepiej, co dla nas jest dobre. Głęboko wierzę, że On prowadzi nas ścieżkami, których czasem nie rozumiemy, ale które są pełne Jego Miłości. Wierzę i ufam Mu całym sercem i to daje mi siłę, by iść dalej.

Dzisiaj, podczas modlitwy różańcowej, łzy same spływały mi po policzkach. Uświadomiłam sobie, że wszystkie nasze troski i zmartwienia są niczym wobec cierpienia Pana Jezusa, który oddał za nas życie na krzyżu. Każde rozważanie tajemnic różańca głęboko poruszało moje serce.🥲🥲❤️‍🩹❤️‍🩹❤️‍🩹

Chciałabym zachęcić Was, byście i Wy byli zawsze blisko Boga. Dobra materialne przemijają, a pogoń za nimi zostawia pustkę w sercu. To tak, jakbyśmy byli martwi za życia. Ale gdy wzbogacimy naszą duszę, gdy otworzymy się na Bożą Miłość ♥️mamy wszystko. Bo prawdziwym bogactwem jest Miłość, a Miłość to Bóg.

Z całego serca życzę Wam obfitości Bożych błogosławieństw

Dar życia

Dar życia

Kochani,

życzę Wam pięknego, pełnego miłości dnia.☀️♥️

Dziś mój poranek rozpoczął się wcześnie, bo czekały mnie różne obowiązki. Właśnie wtedy poczułam, jak ogromnym szczęściem jest móc wszystko,samemu chodzić, troszczyć się o swoje zdrowie, zaspokajać codzienne potrzeby. To wydaje się czymś zwyczajnym, bo łatwo się do tego przyzwyczaić, ale dla mnie jest to wyjątkowy dar.

Każdy dzień traktuję jak nowe błogosławieństwo 🙏dar życia. Oddychając, zachwycam się pięknem natury i wdzięcznością za to, że mogę być tu i teraz. Wiem, że na świecie wielu ludzi nie ma dachu nad głową, brakuje im pożywienia, a inni odchodzą w samotności, bez obecności rodziny.🥲🥲

Ja miałam ten dar i szczęście być blisko mojego syna, towarzysząc mu w drodze do innego świata. Dziś jestem tu i modlę się za wszystkie dusze, które odeszły lub odchodzą samotnie.

Żyję w teraźniejszości bo jutro pozostaje tajemnicą, a wczoraj już nie wróci.

Ściskam Was mocno i przesyłam dużo ciepła. ♥️

Czas żałoby – refleksje

Czas żałoby – refleksje

Kochani, chciałabym podzielić się z Wami kilkoma myślami, które rodzą się we mnie szczególnie teraz w czasie żałoby, w czasie ciszy, modlitwy i rozmów z Bogiem.

Coraz bardziej uświadamiam sobie, jak ogromną wartość mają rozmowy. Rozmowy ze sobą, rozmowy z Bogiem, rozmowy z drugim człowiekiem. Tak często w codziennym pośpiechu brakuje nam uważności, tego prostego zatrzymania się przy kimś bliskim, wysłuchania go, spojrzenia mu w oczy, bycia naprawdę obok. A przecież rozmowa ma moc. Może uleczyć, pojednać, rozjaśnić drogę. Może być darem, którego ktoś będzie pamiętał do końca życia.

Nie unikajmy rozmów. Nawet jeśli bywają trudne, nawet jeśli czasem bolą. Odkładane „na później” mogą się już nie wydarzyć. Wysłuchajmy drugiego człowieka nie oceniając, nie porównując, nie narzucając własnych odpowiedzi. Bo ja nie jestem tym, kto stoi naprzeciwko każdy z nas jest inny, każdy ma własną wrażliwość, własne doświadczenie i własną drogę.

Pamiętam słowa mojej szefowej tutaj, w Niemczech, które mocno utkwiły mi w sercu: „Ty studiowałaś życie, a to są najpiękniejsze studia.” Tak, nie wszyscy mogliśmy zdobyć dyplomy czy studiować na uczelniach. Nasze pokolenie żyło inaczej wcześnie zakładałyśmy rodziny, rodziłyśmy dzieci. I to też było piękne, bo dziś, w wieku 60 lat, mogę cieszyć się radością wnuków. Ale każdy z nas, niezależnie od wykształcenia czy drogi, ma swoją wartość, swoją inteligencję, swoje talenty. Nikt nie jest lepszy ani gorszy. Wszyscy jesteśmy równi 🌈wobec życia i wobec śmierci.

Myślę dziś dużo o Mateuszu. O tym, że może za mało z nim rozmawiałam. Chciałam, bałam się… już nie będę się tłumaczyć, bo nie wiem. Jedno wiem na pewno: my, rodzice, zawsze pragniemy dobra dla naszych dzieci. One wyfruwają z gniazda i wybierają swoją drogę, ale gdy widzimy sygnały, że potrzebują naszej obecności bądźmy uważni. Zatrzymajmy się przy nich. Niech wiedzą, że mają w nas oparcie.

Każdy z nas potrzebuje uważności. Każdy potrzebuje dobrego słowa, ciepłego gestu. To są najpiękniejsze dary, które możemy sobie wzajemnie ofiarować.

Pozdrawiam Was serdecznie, Kochani. Dzielę się z Wami moją miłością i życzę, aby ten dzień był piękny, jasny i pełen słońca ☀️zarówno na niebie, jak i w sercach.

Miejsce na cmentarzu…

Miejsce na cmentarzu…

Miejsce na cmentarzu… To tutaj przychodzę odwiedzić mojego ukochanego syna, który odszedł tak wcześnie, w wieku 38 lat. Grób jest piękny. Płonie na nim wiele świeczek znak, że wciąż jest odwiedzany, że ktoś pamięta, że ktoś myśli.

Najbardziej boli to, że musimy spotykać się właśnie tutaj, na cmentarzu. A jednak to miejsce stało się symbolem miejscem, w którym brakuje tego jednego puzzla w naszej rodzinie. Jeśli ktoś chce go odnaleźć, wystarczy odwiedzić ten grób.

Ale tak naprawdę on żyje w naszych myślach i w naszych sercach. ♥️ Tam jest zawsze obecny.

Niech Bóg ma go w swojej opiece.😇🙏

Jesień

Jesień

Znalazłam ten wiersz tutaj, na Facebooku. Napisała go moja znajoma Katarzyna Matuschke niezwykle wrażliwa osoba, która potrafi słowem malować obrazy i dotykać duszy.

Jej „Jesień” to nie tylko opis przyrody, ale też piękna metafora naszego życia. Tak jak jesień bywa złota, ciepła i pełna blasku, tak samo nasze dni potrafią mienić się szczęściem i spokojem. Ale przychodzą też chwile szarości, tęsknoty czy burz, które przypominają nam, że wszystko ma swój czas i sens.

Czytając te słowa, mam poczucie, że jesień staje się nie tylko porą roku, ale odbiciem drogi, którą idziemy z wzlotami, upadkami, chwilami zachwytu i ciszy. Jest w tym ogromne ciepło, tęsknota i prawda, a jednocześnie delikatna siła, która porusza serce.

Dziękuję Ci, Kasiu, za to piękno. 

Poranek, świt.

Poranek, świt.

Poranek, świt.

Jakże pięknie jest obudzić się o poranku, otworzyć oczy i uświadomić sobie, że żyjemy. Jak cudownie, że możemy sami wstać, ubrać się i wykonywać codzienne czynności. Iść do pracy, spotkać ludzi, przeżywać dzień.

Pamiętajmy, że wielu z nas już tego nie może. Wielu odeszło. Wielu przykuty jest do łóżka, inni nie mają dachu nad głową i spędzają noce w chłodzie i głodzie.

Dlatego cieszmy się każdą chwilą, każdym nowym dniem, każdym otwarciem oczu. Powiedzmy Bogu: dziękuję. Dziękuję za życie, za to, że mogę przeżyć kolejny piękny dzień.

Obdarzmy sąsiada uśmiechem. Uśmiechajmy się jak najwięcej i czerpmy radość z życia. Rozsiewajmy dobroć i miłość, gdziekolwiek jesteśmy.

To są moje dzisiejsze pozdrowienia dla Was, kochani.

Z całego serca dziękuję, ściskam, pozdrawiam i błogosławię.

Czuję ogromną wdzięczność

Czuję ogromną wdzięczność

Nowy dzień. Piękny, słoneczny, kolorowy ☀️🍁🍂bo taka właśnie jest jesień. A jednak w tym blasku i w tych barwach kryje się także tęsknota, zaduma i brak. Moje myśli wciąż wracają, jak ćmy do światła, do tego, kogo tak bardzo mi brakuje.🌷

Dziś jednak spotkała mnie piękna niespodzianka. W czasie naszej codziennej porannej rundy usłyszałam od szefowej słowa, które głęboko poruszyły moje serce ♥️Że bardzo cieszy się że jestem z nimi w Team i że moje teksty, moje słowa mają terapeutyczną moc. To było niezwykle ciepłe i wzruszające docenienie. A potem każdy z nas w kole powiedział coś pięknego drugiej osobie. Takie chwile niosą motywację, radość i pokazują, jak wielką moc mają dobre słowa.

Czuję ogromną wdzięczność, że mogę pracować w tym miejscu, w hospicjum, gdzie obok bólu i cierpienia jest też tyle miłości, czułości i uważności. Pracuję tu już 24 lata i od pierwszego dnia doświadczam tej atmosfery pełnej miłości, szacunku i wzajemnej troski.

Dziękuję Ci, Boże, za wszystkich ludzi, których postawiłeś na mojej drodze za tych, którzy są ze mną dzisiaj, i za tych, którzy już odeszli, zmienili pracę czy miejsce w życiu. Każdy z nich zostawił w moim sercu ślad dobra. Z całego serca jestem Ci wdzięczna. Błogosławię i proszę Cię, Boże, o dalszą Twoją opiekę, o Twoją miłość i światło dla nas wszystkich.♥️♥️🙏

Znów nastał wieczór…

Znów nastał wieczór…

Znów nastał wieczór. A ja jestem tutaj w ciszy modlitwy.

Modlę się za Ciebie, za wszystkie dusze, które tego potrzebują.

Za tych, którzy odchodzą samotnie w hospicjach, w domach, w szpitalach….🥲

Ból wciąż przeszywa moje serce.

Wracają obrazy, wspomnienia, pytania bez odpowiedzi.

Dlaczego tak szybko? Dlaczego tak nagle?

Niełatwo pogodzić się z ostatnim pożegnaniem.🥲

Mimo mojej wiary, mimo modlitwy, wciąż boli.

Bo matczyne serce nie potrafi zapomnieć.

Nie można zasypać uczuć, nie można przejść obojętnie do codzienności.

Ten ból będzie trwał wiem o tym.

Czasem płaczę, bo łzy oczyszczają duszę.

Ale nawet w tym cierpieniu wiem, że mogę ofiarować je za innych.

Za dusze, które potrzebują światła i miłosierdzia.

I wierzę,tak bardzo chcę wierzyć,że Ty jesteś już tam,

przytulony przez Boską Miłość, w pokoju i szczęściu, którego tu zabrakło.♥️♥️♥️♥️♥️

Dlatego będę się modlić. Zawsze.

„Wieczny odpoczynek racz Mu dać, Panie,

a światłość wiekuista niechaj Mu świeci.

Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.”

Życie jest jak misternie utkana sieć pająka

Życie jest jak misternie utkana sieć pająka

Życie jest jak misternie utkana sieć pająka. Każda nić spleciona z troską i miłością, delikatna, a zarazem pełna piękna. Lecz wystarczy jeden silniejszy powiew wiatru, jedno zdarzenie –💨 i cała ta konstrukcja może się rozsypać. Tak kruche jest nasze ziemskie istnienie. Dlatego każdego dnia, kiedy otwieram oczy, jestem wdzięczna za dar życia.

Patrzę przez okno i widzę świat, który jest cudem choć tak często sami, jako ludzie, potrafimy go niszczyć. A przecież żadna rzecz materialna nie ma wartości większej niż to, co nosimy w sercu i w duszy.

Jeśli sieć zewnętrzna może zostać łatwo rozerwana, to nić utkanej w sercu miłości, jeśli jest to miłość Boża, staje się niezniszczalna.

Taka więź mocna i piękna łączy nas z Tym, który jest wieczny.

I choć nasze życie na ziemi jest kruche jak pajęcza nić, to miłość Boga w nas trwa na wieczność

Znicz…

Znicz…

Na cmentarzu zatrzymałam się przy zniczu, na którym zapisano słowa tęsknoty…..

Tutaj zostawiłeś swoją trójkę dzieci: Franka, Liliankę i Kubusia

Łzy napłynęły mi do oczu, a najbardziej wzruszyły mnie drobne cukiereczki, które dzieci zostawiły na grobie.

Dla taty, powiedziały. Bo on lubił te słodycze. I znów fala żalu i tęsknoty rozlała się w sercu.

Brak dotyku, brak przytulenia, brak obecności. A jednak kroczymy dalej, z tym ciężarem, wciąż ufając miłości.

Wierząc, że kiedyś tam, po drugiej stronie znów się spotkamy

Przedpołudnie pełne emocji, miłości i wzruszeń.

Przedpołudnie pełne emocji, miłości i wzruszeń.

Sobota. Przedpołudnie pełne emocji, miłości i wzruszeń.

W hospicjum uczestniczyłam w niezwykłym koncercie – koncercie terapeutycznym, który leczy duszę.

I choć wiem, że jestem blisko Boga, że żyję z Nim i zgadzam się z Jego wolą, jakże dobrze jest czasem usłyszeć tak piękne słowa od innego człowieka.

Od wspaniałego solisty, który swoim śpiewem i opowieściami trafiał prosto do serca.❤️‍🩹

Słowa, które niósł, płynęły od Boga. Słowa: „Nigdy nie jesteś sam”.

Jak bardzo potrzebne i uzdrawiające są te słowa.

Choć nie zawsze potrafimy odczuć tę obecność namacalnie, to gdy zagłębimy się w siebie, w medytacji i ciszy, czujemy boską miłość.

Czujemy opiekę, której tak bardzo potrzebujemy.

Ten koncert był cudowny.

Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś tak głębokiego i doniosłego.

Artysta obdarzony wielkim darem pięknie mówił, pięknie śpiewał.

Otrzymałam też niezwykłą książkę z dedykacją.

Jestem ogromnie wdzięczna za ten czas.♥️

Wdzięczna za ludzi, którzy są przy mnie.

Każdy z nich dokłada cząstkę siebie, swoją obecność, swoje ciepło.💫

Wszyscy jesteśmy połączeni boską miłością, niewidzialną nicią prowadzącą nas ku światłu.💫

Ku światłu miłości, gdzie odnajdujemy ukojenie.

I choćbym szła ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną, mój Boże.

To Ty stawiasz na mojej drodze tak cudownych ludzi.

Dziękuję Ci za wszystko, Tatku Niebieski.

Błogosław wszystkim.

Opiekuj się duszami, które już odeszły.

Niech spoczywają w pokoju wiecznym.

Nigdy nie jesteś sam….♥️😇🕊

Dziękuję.

Jestem mamą, która uczy się żyć z brakiem.

Jestem mamą, która uczy się żyć z brakiem.

Jestem mamą, która uczy się żyć z brakiem.

Choć moja wiara jest silna i wierzę całym sercem, że Twoja dusza jest w dobrych rękach,otoczona miłością i spokojem to tutaj, na ziemi, jako mama czuję coraz dotkliwiej Twój brak.🥲

Im dalej od dnia, w którym odszedłeś, tym bardziej dociera do mnie prawda, że naprawdę Cię już nie ma przy mnie fizycznie. Coraz mocniej boli serce, coraz częściej pojawia się ucisk w piersi i ten żal, którego nie da się opisać.

Patrzę na Twoje zdjęcie i wciąż nie chcę dopuścić tej prawdy do serca. Wiem, że jedynym naszym spotkaniem będzie to, które czeka nas tam w innym wymiarze, w miłości i spokoju. Ale tu, na ziemi, wciąż czuję pustkę. Choć modlę się i wierzę, to łzy same płyną.

Muszę się wypłakać. Muszę dać upust temu żalowi i temu brakowi tak jak koryto rzeki daje upust wodzie. Uczę się tego każdego dnia. Uczę się przyjmować tę prawdę do siebie. Uczę się żyć z tym, czego nie da się już zmienić.

To mój proces żałoby: uczenie się, przechodzenie kolejnych etapów. Raz przychodzi ukojenie, raz wraca niesamowity żal i tęsknota. Ale krok po kroku uczę się żyć z Twoją nieobecnością 🙏z wiarą, że kiedyś znów się spotkamy, a teraz ucząc się oddychać w tym nowym, trudnym świecie.

Dziś jest 29.,,. Minęły już dwa miesiące odkąd odszedłeś.

Minęły już dwa miesiące odkąd odszedłeś.

Dziś jest 29.,,. Minęły już dwa miesiące odkąd odszedłeś. Czas tak szybko płynie, jak nurt rzeki. A moje myśli przez ten cały czas wciąż wracają do Ciebie natrętne, nieproszone, a jednak tak bliskie. Na ustach wciąż mam Twoje imię ❤️‍🩹Mateusz.

Przez cały dzień łzy napływają mi do oczu, a żal ściska moje serce. Żal i tęsknota. I znowu łzy. Nie potrafię nad tym zapanować i nawet nie chcę. Bo właśnie przez to wiem, że ten proces, który we mnie trwa, to moja miłość do Ciebie. To proces, przez który muszę przejść, którego nie mogę w sobie zagłuszać i nawet nie chcę go zagłuszać.

Są dni, kiedy spokojnie wykonuję codzienne czynności, nie dopuszczając do siebie tych myśli. Ale dziś przychodzą do mnie jak tsunami,mocne, gwałtowne, nie do zatrzymania. Dziś wyjątkowo mocno czuję ten ból i tę świadomość, że odszedłeś. Że odszedłeś na zawsze. Nawet nie umiem tego nazwać 🥲🥲🥲

Modlę się za Ciebie i chcę modlić się dalej. Proszę wszystkich o modlitwę za wszystkie dusze, które odchodzą, za te, które odeszły niespodziewanie, za te, które odchodzą przez chorobę. Modlę się także za wszystkie matki, które tracą swoje dzieci bo jest to ból, którego nie można opisać.

Choć straciłam już swoich rodziców, straciłam brata i innych bliskich z rodziny, to Twoje odejście jest czymś, czego nie można nazwać. Czymś, czego nie można porównać . Utrata dziecka jest czymś nie wyobrażalnym . Bo nieważne, czy to małe dziecko, czy dorosły człowiek to wciąż dziecko. To wciąż część serca, którą tracisz tutaj na ziemi.

A jednak iskrzy we mnie nadzieja,nadzieja wiary, której trzymam się jak tonący brzytwy. Że kiedyś nadejdzie ten dzień. Że znów się spotkamy, przytulimy i opowiemy sobie wszystko.

Kocham Cię. Kocham Cię.♥️

Dziś swoje urodziny obchodzi nasza kochana Lilianka córeczka Mateusza.

Dziś swoje urodziny obchodzi nasza kochana Lilianka córeczka Mateusza.

Dziś swoje urodziny obchodzi nasza kochana Lilianka córeczka Mateusza. To już osiem lat. To wyjątkowy dzień, a jednak trudny, bo to jej pierwsze urodziny bez Taty. Ale ja wierzę, wierzę głęboko, że Mateusz patrzy teraz z góry na swoją córeczkę. Patrzy z miłością i czułością, darzy ją opieką, tak jak ojciec potrafi. Stał się jej aniołem stróżem takim tatą, który tuli sercem, nawet jeśli nie może przytulić ramionami.

Kiedy patrzę na Liliankę, przypominam sobie siebie. Miałam dziesięć lat, kiedy mój tata odszedł. Wtedy też świat na chwilę się zatrzymał. I choć miałam tylko dziesięć lat, miłość, którą mi dał, była tak silna, że starczyła na całe życie. A jednak zawsze czegoś brakowało. Brakowało taty przy mnie, brakowało dziadka przy moich dzieciach, a teraz brakowałoby pradziadka przy wnukach. To są rany, które z czasem się goją, ale blizny zostają na zawsze.

Dziś historia zatoczyła bolesne koło. Mój tata odszedł młodo w wieku trzydziestu trzech lat, zostawiając mnie i mojego brata. Teraz Mateusz, w wieku trzydziestu ośmiu lat, zostawił swoje dzieci, Liliankę i jej braci . Wiem, jak wielki ciężar niesie ze sobą ta strata. Wiem, co to znaczy, kiedy w sercu dziecka rodzi się pustka, której nie da się niczym wypełnić. I dlatego tak bardzo boli, że moja wnuczka doświadcza tego samego, co ja przed laty.

Ale wierzę, że ta miłość nie znika. Miłość, którą dał mi mój tata w ciągu tych dziesięciu lat, była jak skarb 💞mogłam się nią dzielić przez całe życie. Wierzę też, że Mateusz dał swoim dzieciom taką samą miłość ogromną, mocną i niezniszczalną. I że ta miłość będzie ich prowadzić przez życie, nawet jeśli nie mogą jej już dotknąć.

Mateuszku, bądź dla swoich dzieci tatą z nieba. Przytulaj je tam, gdzieś w innym świecie, w innym wymiarze. Obejmuj opieką nas wszystkich. A kiedyś, przyjdzie czas, że spotkamy się znowu razem. I wtedy nie będziemy już liczyć lat ani urodzin. Będzie tylko miłość, pokój i radość. Bo w tej boskiej wieczności najważniejsze będzie to, że znów będziemy razem.

świat oddalił się od Boga

świat oddalił się od Boga…

Coraz częściej myślę o tym, jak bardzo dzisiejszy świat oddalił się od Boga. Jak wielu ludzi, żyjąc w pośpiechu, zapomina o Tym, który jest źródłem pokoju i prawdziwej siły. Życie pędzi, a wraz z nim gubimy to, co najważniejsze obecność Boga w codzienności.

Patrzę na to z perspektywy lat i widzę wyraźnie, że tam, gdzie w moim życiu było mniej Boga, tam było też więcej ciężaru, więcej bólu i zagubienia. Kiedy jednak zapraszałam Boga do swojego serca, nawet największy ból stawał się lżejszy, a trudne chwile nabierały sensu.

Dziś, kiedy noszę w sobie żałobę po stracie syna, wiem, że tylko dzięki Bogu mogę to wszystko unieść. To On daje mi siłę, by przyjąć życie takim, jakie jest z jego blaskami i cieniami. W ciszy modlitwy odkrywam, jak wielu ludzi, zwłaszcza młodych, żyje bez Boga. Wydaje im się, że wszystko jest dobrze, że mają wszystko, a jednak w głębi duszy czegoś brakuje.

Nie chcę nikogo oceniać, bo to nie moja rola. Chcę tylko podzielić się tym, co sama zrozumiałam: świat bez Boga staje się zgubny. Tylko z Bogiem, z Maryją, człowiek może odnaleźć prawdziwy pokój serca. Bo życie jest piękne ale trzeba umieć je przeżyć pięknie i godnie.

Kiedy człowiek przyjmuje siebie z miłością, kiedy ma w sercu Boga, wtedy odnajduje pełnię. Wtedy nawet w ciemności widzi światło, bo obok niego idzie Jezus. A z Nim nawet przez najtrudniejsze doliny jest po prostu lżej.

Zatrzymajmy się więc na chwilę. Zastanówmy się nad sobą, nad naszym życiem, nad naszą drogą. Czy naprawdę idziemy tam, dokąd prowadzi nas Bóg? Czy kroczymy ścieżką, którą wskazał Jezus? Niech te pytania zapadną głęboko w nasze serca.

Kochajmy bardziej zanim będzie za późno…

Kochajmy bardziej zanim będzie za późno…

Bliskość i rodzina to jedne z najcenniejszych darów, jakie mamy.

W codziennym zabieganiu często o tym zapominamy. Kłócimy się o drobiazgi, milczymy z dumy, obrażamy się i mijają dni, tygodnie, czasem lata, zanim zrozumiemy, jak bardzo to było niepotrzebne.

Dopiero z perspektywy czasu widzimy, że to wszystko te słowa, których nie powiedzieliśmy, te gesty, których zabrakło zostaje w nas jak ciężar.

Życie jest tak kruche. Tak nieprzewidywalne.

Wystarczy chwila, a wszystko może się zmienić i wtedy już nie zdążymy powiedzieć „przepraszam”, „wybaczam”, „kocham cię”.

To słowo „kocham cię” jest przecież tak proste, a jednocześnie tak potężne.

Nie powinno być zarezerwowane tylko dla zakochanych.

Mówmy je swoim dzieciom, rodzicom, wnukom. Mówmy je częściej.

Nie bójmy się okazywać uczuć one nie są słabością, one są naszą siłą.

Każdy z nas popełnia błędy. Każdy czasem rani, nie rozumie, odsuwa się.

Ale dopóki żyjemy, dopóki możemy sięgnąć po telefon, przytulić, napisać kilka słów mamy jeszcze szansę, by naprawić, co zostało zepsute.

Bo gdy tej szansy już zabraknie, zostaje tylko cisza i pytania:

Dlaczego nie zdążyłam?Dlaczego nie powiedziałem?Czemu tak trudno było zrobić pierwszy krok?

Dlatego żyjmy tu i teraz.

Nie odkładajmy miłości na później, bo później może już nie nadejść.

Przebaczajmy. Przepraszajmy. Doceniajmy tych, których mamy obok.

Niech w naszych domach częściej rozbrzmiewa to najpiękniejsze słowo kocham cię.

Bo ludzie odchodzą szybciej, niż zdążymy to zrozumieć.

A miłość, jeśli ją wypowiemy i okażemy, zostaje na zawsze.

W ostatnim czasie coraz częściej myślę o uważności…

W ostatnim czasie coraz częściej myślę o uważności.

W ostatnim czasie coraz częściej myślę o uważności.

O tym, jak łatwo w codziennosci życia można minąć coś albo kogoś naprawdę ważnego.

Jak często nie dostrzegamy człowieka, który w ciszy woła o obecność.

Jak łatwo przeoczyć łzę, 🥲która nigdy nie spłynęła po policzku.

Jak często uśmiech przykrywa smutek, a my idziemy dalej, zapatrzeni w swoje sprawy.

Uważność… To nie tylko patrzenie oczami, ale widzenie sercem.

To bycie tu i teraz z drugim człowiekiem, z samym sobą, z Bogiem.

To chwila, w której świat zwalnia, a my naprawdę słyszymy nie tylko dźwięki, ale i ciszę.

Bo w tej ciszy często przemawia miłość, wdzięczność, pokój.🌿

Uczę się tej uważności każdego dnia.

W rozmowie, w spojrzeniu, w oddechu, w dotyku dłoni.

Uczę się słuchać siebie i innych.I zastanawiam się czy nie za późno….

Bo kiedy mamy w sobie uważność, zaczynamy naprawdę żyć.

Zauważamy piękno, które zawsze było obok.

Czujemy obecność, która daje sens.

Dlatego dziś, w tym świecie pełnym pośpiechu, chcę po prostu przystanąć.

Zatrzymać myśl, oddech, krok.

Poczuć wdzięczność za to, co jest.

Za ludzi, którzy są.Za tych którzy odeszli 😢

Za życie, które się dzieje…

Niech ten dzień będzie dniem uważności.

Dniem, w którym zobaczymy więcej ♥️sercem, nie oczami.

Dniem, w którym odnajdziemy spokój i miłość w sobie i wokół siebie.

Z pokorą i wdzięcznością,

💛 Kornelia ❤️

Patrzę, jak świat wokół się zmienia…

Patrzę, jak świat wokół się zmienia…

Patrzę, jak świat wokół się zmienia jak złoto spływa z drzew, jak dni stają się krótsze i cichsze. I wtedy myślę o Tobie, Synku. O tym, jak nagle odszedłeś, mając zaledwie trzydzieści osiem lat. Jak wiele słów zostało we mnie, jak wiele chciałabym Ci jeszcze powiedzieć.🥲❤️‍🩹

Wciąż szukam sensu w tym, co się stało. Czasem mam wrażenie, że coś przeoczyłam, że mogłam dostrzec jakiś znak, zatrzymać chwilę, zrobić coś więcej….Ale życie płynie dalej, jak ten jesienny wiatr, który niesie wspomnienia ciepłe, bolesne, prawdziwe.

Kiedy patrzę na spadające liście, widzę w nich mijające dni, które już nie wrócą. Tak jak Ty nie wrócisz do nas choć w moim sercu jesteś nieustannie. Każdy powiew wiatru, każdy promień słońca przypomina mi Ciebie.

Jesień zawsze była dla mnie porą zadumy, ale w tym roku stała się odbiciem mojego serca,cichego, tęskniącego, pełnego wspomnień. I choć boli, uczę się wierzyć, że jesteś tam, gdzie nie ma już cierpienia.

Wierzę, że patrzysz z góry, że Twoje światło wciąż świeci.

I myślę sobie, że może tak właśnie jest że liść też musi spaść, by trwać.

A w każdym końcu jest jakiś nowy znak, jakaś tajemnica, która prowadzi dalej.

I że w każdej jesieni jest trochę nas tych, co zostali, i tych, co już odeszli.

„Gdzie miłość wzajemna i dobroć tam znajdziesz Boga żywego.”

„Gdzie miłość wzajemna i dobroć tam znajdziesz Boga żywego.”

Dziś od rana nachodzi mnie myśl… Co napisać, jaki przekaz przekazać ludziom taki prawdziwy, od serca?

Bo coraz częściej widzę, że zapominamy cieszyć się małymi rzeczami. Tymi najzwyklejszymi jak poranek, jak promień słońca, jak to, że możemy otworzyć oczy i rozpocząć nowy dzień.

Nie potrafimy już dostrzegać małych cudów codzienności.

Nie umiemy docenić drugiego człowieka uśmiechu, słowa, obecności.

A przecież jedno, proste „dzień dobry” wypowiedziane z uśmiechem potrafi rozjaśnić komuś dzień, może nawet odmienić jego serce.

Często wraca do mnie myśl:

„Gdzie miłość wzajemna i dobroć tam znajdziesz Boga żywego.”

To w prostych gestach, w krótkiej modlitwie, w błogosławieństwie dla drugiego człowieka kryje się prawdziwa siła.

W wybaczeniu – uzdrowienie.

W miłości – życie.

Bo kiedy nasza dusza cierpi, nasze ciało to pokazuje. A kiedy dusza się raduje, wszystko w nas rozkwita.

Nikt z nas nie jest wolny od trudności, ale w prawdziwym człowieczeństwie, w miłości i bliskości z drugim człowiekiem możemy znaleźć światło.☀️

Czasem wystarczy jedno dobre słowo, mały gest, chwila rozmowy, by pomóc komuś wyjść z ciemnej doliny.

Dlatego zatrzymaj się dziś na chwilę.

Uśmiechnij się do siebie. Uśmiechnij się do świata.

Podziękuj za to, co masz, i pobłogosław drugiego człowieka.

Bo właśnie w tym,w miłości, dobroci i prostocie….🙏 mieszka Bóg. 💛

Nigdy nie mścij się na złym człowieku…

Nigdy nie mścij się na złym człowieku…

Nigdy nie mścij się na złym człowieku… bo zło zawsze wraca do tego, kto je niesie.

Człowiek, który krzywdzi, krytykuje i żyje w ciągłej złości, tak naprawdę sam niesie w sobie ogromny ciężar. Nienawiść, zazdrość i wieczne ocenianie innych nie niszczą świata wokół one niszczą przede wszystkim jego samego.

Każdy z nas widzi świat przez pryzmat swojego serca. Jeśli w środku mamy pokój, zrozumienie i dobroć wtedy potrafimy cieszyć się szczęściem innych i żyć w harmonii. Ale gdy w sercu mieszka gorycz, wtedy nawet najpiękniejszy dzień wydaje się szary.

Zamiast krytykować — spróbujmy rozumieć.

Zamiast plotkować — wysłuchajmy.

Zamiast zazdrościć — zainspirujmy się.

Każdy z nas ma własną drogę, własne doświadczenia i wybory, które go ukształtowały. Nie wiemy, przez co ktoś przeszedł, zanim stał się tym, kim jest. Dlatego tak ważna jest zwykła ludzka uważność, życzliwość i akceptacja. To właśnie one potrafią zmienić nie tylko relacje z innymi, ale też nasze własne serce.

Bo prawdziwa siła człowieka nie tkwi w tym, by odpowiadać złem na zło, ale w tym, by mimo wszystko pozostać dobrym.

Macierzyństwo to najdelikatniejsza, a zarazem najsilniejsza więź…

Macierzyństwo to najdelikatniejsza, a zarazem najsilniejsza więź…

Macierzyństwo to najdelikatniejsza, a zarazem najsilniejsza więź, jaka istnieje na świecie.

To dar od Boga święta nić, która łączy serce matki z sercem dziecka od pierwszego tchnienia, jeszcze zanim zabrzmi pierwszy płacz.

To miłość, która nie zna granic. Miłość, która czuwa, gdy świat zasypia, która wierzy, gdy wszystko wydaje się stracone.

To serce, które bije dla swoich dzieci zawsze niezależnie od wieku, miejsca czy czasu.

Macierzyństwo to także ból i tęsknota, to modlitwa i nadzieja.

To siła, która rodzi się z miłości, i łaska, która pochodzi od Boga i Matki Bożej.

Bo matka to serce domu, światło w ciemności, i modlitwa, która nigdy nie ustaje.

Choć czasem boli, w tym bólu jest coś świętego

bo każda łza matki jest modlitwą, a każde wspomnienie dowodem, że miłość nigdy nie umiera.

Między niebem a ziemią…

Między niebem a ziemią…

Ostatnio coraz częściej zatrzymuję się nad tym, jak bardzo potrafi mnie zaskakiwać mój umysł, moja dusza i moje serce.

Pragnę dzielić się z Wami tym, co we mnie żyje,bo to, co czuję, naprawdę jest gdzieś między niebem a ziemią, w tym tajemniczym przejściu z codzienności ku innemu wymiarowi.

To właśnie teraz, w czasie mojej żałoby, te myśli stają się dla mnie szczególnie bliskie.♥️

Dużo czytam o wierze, sięgam też często po Słowo Boże, które przynosi mi ukojenie i światło.

Ostatnio obejrzałam film, który głęboko poruszył moje serce The Chosen 🙏🕊

To przepiękna opowieść o Jezusie, pełna miłości, mądrości i nadziei.

Polecam ją każdemu z Was, bo przypomina, jak ogromną miłością darzy nas Bóg i jak wielką głębię ma nauka Pana Jezusa.

W filmie urzeka mnie szczególnie to, że Jezus wybierał prostych ludzi,nieuczonych, nie tych, którzy wszystko analizują rozumem, lecz tych, którzy czują sercem.♥️

To właśnie w prostocie i pokorze kryje się prawdziwa mądrość.

Bo żeby naprawdę uwierzyć, nie wystarczy wiedzieć trzeba poczuć.

Trzeba pozwolić, by wiara dotknęła nas głęboko, w samym sercu.♥️

Nasza wiara jest piękna.

Ale jeszcze piękniejsze jest żyć według niej w zgodzie ze sobą, w zgodzie z innymi, z miłością i pokojem w sercu.

Wtedy to, co boskie, naprawdę staje się bliskie.

Z całego serca życzę Wam wszystkim błogosławieństwa, pokoju i miłości.

Niech każdy z Was choć przez chwilę doświadczy tej bliskości Boga, tej cichej, głębokiej obecności w sercu.

Dziękuję, że czytacie moje słowa.

Jeśli choć jedna osoba odnajdzie w nich odrobinę nadziei lub inspiracji 💫💞to dla mnie największy dar.

Czasem zapominamy, jak wielką moc mają nasze słowa i spojrzenia

Czasem zapominamy, jak wielką moc mają nasze słowa i spojrzenia…

Czasem zapominamy, jak wielką moc mają nasze słowa i spojrzenia. Jak łatwo potrafimy zranić drugiego człowieka jednym gestem, jednym zdaniem, pochopną opinią. Jak szybko oceniamy, krytykujemy, nie znając historii, którą ktoś w sobie niesie. Nie wiemy, co przeżywa, co boli, co go ukształtowało. A mimo to stawiamy siebie w roli sędziów. A przecież tyle pięknych relacji można by ocalić, gdybyśmy częściej wybierali zrozumienie zamiast osądu, czułość zamiast obojętności, uważność zamiast pośpiechu.

Ale żeby naprawdę kochać i rozumieć drugiego człowieka trzeba najpierw nauczyć się szacunku do siebie. Trzeba spojrzeć w głąb siebie, pogodzić się ze swoimi słabościami, przestać się porównywać, przestać mierzyć innych swoją miarą. Każdy z nas jest inny, każdy nosi w sobie światło. Wszyscy jesteśmy pięknie stworzeni. Dziećmi Boga bez względu na to, kim jesteśmy, co mamy i jaką drogą idziemy. Nie musimy zazdrościć, nie musimy złorzeczyć. Wystarczy żyć. Prosto, prawdziwie, z wdzięcznością. Bo prawdziwe bogactwo nie leży w tym, co zewnętrzne ono mieszka w nas. Spróbujmy więc częściej patrzeć na ludzi z czułością. Nie przez pryzmat ich zmęczenia, chwilowej goryczy czy błędów. Bo może za tym wszystkim kryje się ból, o którym nie wiemy. Szukajmy w ludziach dobra. Szukajmy światła. Bo każdy z nas je ma. I gdybyśmy tylko chcieli to światło w sobie nawzajem dostrzegać ten świat byłby o wiele piękniejszy. Świat pełen dobroci, zrozumienia, szczerości i ciepła.

Psychika matki w okresie żałoby…

Czasem zastanawiam się, jaka jest psychika matki w okresie żałoby…

Czasem zastanawiam się, jaka jest psychika matki w okresie żałoby. Kiedy ktoś mnie pyta: „Jak się czujesz?”, odpowiadam po prostu…inaczej. Inaczej, bo nic już nie jest tak, jak było. Inaczej, bo nie porozmawiam już realnie z moim synem. Inaczej, bo moje życie stało się zupełnie inne.

Nie płaczę codziennie. To nie znaczy, że nie kocham. To nie znaczy, że nie tęsknię. To tylko znaczy, że uczę się żyć z tym brakiem z tą pustką, która stała się częścią mnie. Uczę się wierzyć, że mój syn jest teraz u najlepszego Ojca, otoczony doskonałą miłością, większą niż wszystko, co mogłam dać tu, na ziemi. I w tym odnajduję spokój. W tym odnajduję siłę. Chlubię się swoją wiarą, bo to ona pozwala mi żyć, pozwala mi wstać każdego dnia i normalnie funkcjonować. Bo czym byłaby wiara, gdyby nie potrafiła zaufać, nawet w bólu, nawet w braku?

To Bóg wybrał tę drogę, a ja uczę się nią iść z sercem, które choć zranione, nadal potrafi kochać.♥️ Miłość się nie kończy. Ona tylko zmienia adres. Teraz płynie ku niebu, a ja czuję, że moja dusza jest bliżej światła, bliżej miejsca, gdzie jest mój syn. Żyję więc z brakiem ale żyję też z miłością, która dojrzewa, oczyszcza i otwiera. Otwiera moje serce na drugiego człowieka, moją duszę na dobro, moje oczy na światło, które nigdy nie gaśnie….

Błogosławie Wam i otaczam modlitwa.

Jesień… piękna, kolorowa, złocista…

Jesień… piękna, kolorowa, złocista…

Jesień… piękna, kolorowa, złocista. Pełna tęsknoty, melancholii i zadumy. To czas, gdy natura przygasa, lecz wciąż tli się w niej ciepło lata.. ciepło wspomnień i dojrzałej mądrości.

Wiosną wszystko rodzi się do życia. Lato ☀️pełne słońca, żaru, deszczu i burz ⛈️przynosi radość istnienia. A potem przychodzi jesień 🍁barwna, jak nasze dusze, nasycona doświadczeniem, wspomnieniem, spokojem. Liście spadają z drzew jak nasze wspomnienia, które powoli opadają w głąb serca.♥️

Robimy się słabsi, lecz wciąż silni duchem. Nasza dusza, nawet w jesieni życia, wciąż potrafi malować kolory 🌈 kolory dobra, miłości, wdzięczności. A gdy nadejdzie zima ❄️cicha, biała, spokojna przykryje nas miękko, jak śnieg przykrywa ziemię. Ale przecież wszystko ma swój sens, bo każda pora roku jest częścią cudu stworzenia.

Czyż nie jest to piękne, że jesteśmy tak głęboko połączeni z naturą? Że Stwórca dał nam ten rytm,narodziny, rozkwit, dojrzałość i odpoczynek? Jak w jesieni kryje się piękno,złoto, chłód i światło tak i w życiu splatają się łzy 😢z uśmiechem.😊 Płaczące serce to jak jesienny deszcz, a mimo to w każdej porze roku można odnaleźć piękno piękno istnienia, którego nie wszyscy mogą doświadczyć. Świat stworzony przez Boga jest cudem. Cudem w naszych sercach, jeśli tylko pielęgnujemy w nich dobro. Dobro, które promieniuje na innych, które widzi człowieka oczami pełnymi zrozumienia, współczucia i miłości.💞

Tekst „Do Maryi” autorstwa Renate Salzbrenner

Dziś otrzymałam niezwykły dar słowa…

Dziś otrzymałam niezwykły dar słowa, które dotknęły najgłębszych strun mojego serca.

Tekst „Do Maryi” autorstwa Renate Salzbrenner przeczytała mi osoba wyjątkowa kobieta o pięknej, wrażliwej duszy, z którą wspólnie pracujemy w hospicjum. Wiedziała, że przeżywam żałobę, i chciała mi w ten sposób podarować chwilę ukojenia.

Jej gest i ten tekst były jak ciepły promień światła w czasie smutku. W tych słowach jest tyle czułości, pytań, wątpliwości i nadziei tak bardzo ludzkiej i tak bardzo prawdziwej. To modlitwa matki do matki, serca do serca, człowieka do Boga. Jestem głęboko wzruszona i wdzięczna. Dziękuję za ten dar, za słowo, które leczy i otula. To tekst, który warto czytać powoli sercem.♥️

A to tłumaczenie na polski.

Maryjo kocham Twój uśmiech, odkąd straciłam mego syna.

Tego, którego trzymałam w ramionach jak Ty swego,chroniąc przed niebezpieczeństwami świata.

Co czułaś, gdy Twój Syn wyrwał się z Twych ramion? Gdy wskazał Ci Twoje miejsce, by zająć swoje własne?

Co czułaś, gdy śmierć zbliżała się? Twój Syn umarł za świat, mój zmarł przez świat.

Czy i Ty zwątpiłaś w Boga, gdy trzymałaś martwego? Czy mogłaś bez bólu pojąć sens Jego śmierci? Czy byłaś tak pewna Jego zmartwychwstania?

Powiedz mi: Kiedy znów odnalazłaś swój pokój, który czuję, gdy Cię spotykam? Pokój, który już prawie dwa tysiące lat spoczywa na Tobie.

Proszę, pomóż mi, abym i ja go odnalazła!

Renate Salzbrenner

Kochajmy….

Dziś nie mam żadnej konkretnej myśli…

Kochajmy….

Dziś nie mam żadnej konkretnej myśli. Myślę o wszystkim i o niczym. O ludziach, o moim życiu, o tym, jaką jestem matką. Myślę o moim synu,tym, który odszedł i o tych, którzy zostali, w swoich rodzinach, ze swoimi światami. Wszystko to we mnie się przeplata. Myśli o przeszłości, o nich, o mnie samej. Czasem mam wrażenie, że gdzieś po drodze się zagubiłam. Że w którymś momencie życia zapomniałam o sobie. A jednak dziś wiem jedno,nie da się kochać prawdziwie innych, jeśli nie pokochamy Boga i siebie samych. Kiedy kochamy Boga, nie zapominamy o sobie. Nie porównujemy się. Nie szukamy uznania. Bo jesteśmy wtedy pełni. Nie potrzebujemy dowodów swojej wartości. Kiedyś patrzyłam na inne kobiety i gdzieś w sercu czułam żal bo wydawały się piękniejsze, mądrzejsze, lepiej ustawione w życiu.

Dziś już nie czuję tego. Dziś się cieszę, że są piękne kobiety. Bo wiem, że każda z nas idzie swoją drogą. A to, co ja mam,wystarcza. Bo wreszcie odnalazłam w sobie tę pełnię. Pełnię, do której dojrzewałam długo, bardzo długo. I może to dlatego, że coraz częściej zatrzymuję się nad sobą. Że słucham. Że rozmawiam z Bogiem. I w tych rozmowach znajduję odpowiedzi. Codzienność nie zawsze jest łatwa. Bywa ciężka, smutna, czasem piękna, czasem pełna radości. Ale z Bogiem 😇zawsze ma sens.

Nie zapominajmy o sobie. Kochajmy siebie.A nade wszystko,kochajmy Boga. 💛

Obecność jest jak ciepły płomień…

Są w naszym życiu ludzie, którzy przychodzą i zostają…

Są w naszym życiu ludzie, którzy przychodzą i zostają,ich obecność jest jak ciepły płomień, który nie gaśnie nawet wtedy, gdy gasną wszystkie inne światła. Ale są też tacy, którzy odchodzą. Nie zawsze wtedy, gdy jesteśmy na to gotowi. Zostawiają po sobie ciszę, wspomnienia, czasem niedokończone słowa, uśmiechy, które jeszcze krążą w naszych myślach.

I wtedy przychodzi pytanie,gdzie oni są? Co czują? Czy nas słyszą?

Dla człowieka wierzącego śmierć nie jest końcem. To raczej przejście,delikatne, jak przekroczenie progu domu, w którym już czeka Światło. Dusza odchodzi do innej rzeczywistości, pełniejszej, czystszej, wolnej od bólu. Ale czasem jak wierzymy ta droga może wymagać jeszcze oczyszczenia, ukojenia. I właśnie dlatego nasza modlitwa jest tak cenna.

Nie dlatego, że my możemy „zmienić” ich los, ale dlatego, że miłość nigdy się nie kończy ona trwa dalej, tylko przybiera inną formę. Modlitwa jest jak nić między światem widzialnym a niewidzialnym łączy nas w sposób, którego rozum nie ogarnia, ale serce czuje.

Dlatego nie warto trwać w samej rozpaczy. Smutek jest naturalny to dowód miłości. Ale rozpacz zamyka serce, a modlitwa je otwiera. Kiedy modlimy się za dusze zmarłych, ofiarowujemy im coś bezcennego: pamięć, światło, wdzięczność. W tej ciszy, w której składamy ich imiona, dzieje się coś bardzo prawdziwego Bóg przyjmuje te modlitwy jak listy z naszego świata do świata wieczności.

Żałoba ma wiele twarzy

Żałoba ma wiele twarzy…

Żałoba ma wiele twarzy. Nie zawsze wygląda tak, jak ludzie myślą. Czasem to łzy, które płyną bez końca, a czasem cisza, w której serce nie umie znaleźć słów. Czasem to ból, który ściska w środku, a czasem spokój, który zaskakuje. Czasem to poczucie winy, pytania bez odpowiedzi, a czasem pokorna modlitwa, która wypływa z duszy, jakby wiedziała więcej niż rozum.

Minęły tygodnie, odkąd mój syn odszedł do innego świata. Do świata, który nie ma końca, do Światła, do Miłości, do Boga. I choć na ziemi jego nie ma, ja wciąż jestem matką trzech synów. Bo miłość matki nie kończy się z ostatnim oddechem. Ona nie zna granic między niebem a ziemią. Po prostu zmienia kierunek,płynie innym wymiarem. Mój syn żyje inaczej niż pozostali. Jest mniej widoczny, ale wciąż obecny. Czasem czuję jego bliskość jak delikatny powiew, który przechodzi przez ciało. Jakby mówił: „Mamo, jestem tu. W inny sposób, ale jestem.”

Żałoba nauczyła mnie, że można płakać i się modlić, można tęsknić i ufać, można trwać w bólu, a jednocześnie wierzyć, że ten ból nie jest końcem, tylko przejściem. W pierwszych dniach płakałam dużo, potem łzy ustępowały ciszy. Dziś modlę się częściej,nie tylko za niego, ale za wszystkie dusze. Bo moje serce nie zamknęło się w bólu, tylko się rozszerzyło. Zrozumiałam, że każda dusza potrzebuje modlitwy, że miłość nie jest tylko dla jednego człowieka ona jest jak światło, które można przekazywać dalej. Są we mnie dni, kiedy czuję pustkę. I wtedy przychodzą myśli: czy wystarczająco kochałam? Czy dałam mu dość czułości? Czy byłam dobrą matką? Ale potem przypominam sobie, że miłość nie zawsze krzyczy, nie zawsze jest głośna i widoczna. Czasem jest cicha, prosta, obecna w codziennych gestach. I wiem, że kochałam tak, jak umiałam. A on teraz już z innego miejsca,widzi tę miłość w pełni.

Żałoba to droga. Najpierw bunt że tak się stało. Potem rozpacz że nic nie da się zmienić. Później cisza, w której człowiek słucha serca, a w końcu przychodzi coś, co nie jest zapomnieniem, tylko przemianą kiedy ból zaczyna współistnieć z wdzięcznością. Nie przestaję tęsknić, ale uczę się żyć z tą tęsknotą, nie przestaję kochać, bo miłość matki nie zna końca. Ona jest mostem, który łączy światy i wierzę, że pewnego dnia znów spojrzymy sobie w oczy już nie przez łzy, ale przez światło.💫

Dziś wiem, że nie utraciłam syna. On tylko zamieszkał w innym wymiarze, w Bogu, w Miłości, a ja….wciąż jestem Matką Trzech synów.

Moc słów…

Moc słów…

Czasem zastanawiam się, jak ogromną moc mają słowa. Jak potrafią zranić, poranić duszę, a czasem nawet zniszczyć czyjeś serce. Jak niewypowiedziane zdania potrafią krążyć wokół nas, aż w końcu w sposób nieoczekiwany,materializują się w naszym życiu.

Wypowiadamy słowa w emocjach, w złości, w pośpiechu chwili, nie zastanawiając się, jak głęboko mogą w kogoś trafić. Dopiero potem przychodzi żal,cichy, bolesny, gdy zdajemy sobie sprawę, że coś, co mogło zostać przemilczane, zraniło kogoś, na kim nam zależało.

Dlatego tak ważne jest, by nauczyć się ciszy. Zatrzymać się na moment, zanim wypowiemy coś, czego nie będziemy mogli cofnąć. Bo słowa, raz wypowiedziane, mają swoje życie,mogą leczyć, ale mogą też niszczyć.

Chciałabym wierzyć, że w świecie, w którym tyle się mówi, nauczymy się czasem po prostu milczeć. Że zanim wyrzucimy z siebie gniew, damy sobie chwilę ciszy by nie zamieniać emocji w broń. Bo może właśnie ta chwila ciszy uratuje czyjeś serce.♥️♥️♥️

Moc błogosławieństw i Miłości dla Was wszystkich

Zbliża się Listopad… miesiąc ciszy, spokoju i zadumy.

Zbliża się Listopad… miesiąc ciszy, spokoju i zadumy.

To czas, gdy mgła spowija świat, a w powietrzu unosi się coś więcej niż tylko chłód unosi się pamięć. Pamięć o tych, którzy byli z nami, a dziś są już po drugiej stronie. Pierwszy dzień listopada przypomina nam o świętości życia, drugi o kruchości istnienia. Dwa dni splecione modlitwą, dziękczynieniem i tęsknotą. Często zastanawiam się nad tą tajemniczą granicą między światem żywych a światem zmarłych. Czy są blisko? Czy stoją obok nas, gdy zapalamy świecę, gdy wypowiadamy ich imię szeptem? Wierzę, że tak.

Wierzę, że obecność tych, którzy odeszli, nie znika jedynie przybiera inną formę. Kościół uczy nas modlić się za dusze zmarłych. I czynię to z serca ♥️bo jeśli modlitwa może być drabina która prowadzi do światła, to niech każda moja modlitwa będzie jednym z jej szczebli. Wierzę, że modlitwa ma moc 🙏 że potrafi dotknąć tego, co niewidzialne. Że potrafi ogrzać dusze, które może błąkają się jeszcze w mroku, że potrafi przynieść im ukojenie i spokój. A kiedyś, gdy i ja przejdę przez tę niewidzialną bramę, może ktoś wspomni o mnie i szepnie jedno „Zdrowaś Maryjo” i wtedy poczuję tę samą nić miłości, która dziś łączy mnie z tymi, co odeszli. Dlatego w tej listopadowej ciszy proszę,zatrzymajmy się na chwilę. Pomyślmy nie tylko o swoich bliskich zmarłych, ale też o tych, o których nikt już nie pamięta. O samotnych, o zapomnianych, o tych, którzy odeszli nagle, w smutku, w bólu, w ciszy. Niech nasza modlitwa dotrze i do nich. Niech stanie się światłem, które rozprasza mrok.🌄🌅 Bo listopad to nie tylko czas łez i wspomnień. To także czas miłości ❤️ tej, która przekracza śmierć. Miłości, która staje się modlitwą, a modlitwa 🌈pomostem między światem żywych a światem zmarłych. Niech ten miesiąc będzie dla nas wszystkich lekcją pamięci, lekcją wdzięczności i nadziei,że nic, co prawdziwie kochane, nigdy nie ginie….

Coraz częściej patrzymy na siebie nie po to, by zrozumieć, ale by osądzić.

Coraz częściej patrzymy na siebie nie po to, by zrozumieć, ale by osądzić…

Zamiast widzieć w drugim człowieku serce, które czuje i nosi w sobie swoje ciężary, widzimy tylko to, co łatwo skrytykować. Wchodzimy w życie innych z butami, nie wiedząc, jak bolesne ślady zostawiamy. A przecież nikt z nas nie zna całej historii drugiego człowieka tego, co przeszedł, co w nim pękło, co jeszcze trzyma go przy nadziei. Wystarczy zajrzeć do Ewangelii, by usłyszeć te słowa: „Czemu widzisz źdźbło w oku swego brata, a belki w swoim oku nie dostrzegasz?” To nie tylko zdanie sprzed wieków. To pytanie, które brzmi wciąż teraz, dziś, w świecie pełnym głosów i osądów. Świat sam w sobie jest piękny. Nie on jest winny. To my, ludzie, nadmuchujemy w nim pychę, porównania i nieustanną walkę o rację. To my gubimy pokorę, zapominamy, że życie nie jest konkursem na to, kto ma czystszy wizerunek, ale drogą, na której uczymy się kochać. Może więc warto na chwilę się zatrzymać.

Zamiast oceniać – posłuchać.

Zamiast krytykować – zrozumieć.

Zamiast mówić – po prostu być obok.

Porządek świata zaczyna się od porządku w duszy. Gdy oczy serca stają się czyste, wtedy i wzrok na innych jaśnieje. Bo dopiero wtedy widzimy człowieka takim, jakim naprawdę jest nie przez pryzmat błędów, ale przez pryzmat jego człowieczeństwa.🙏

Dusza we mnie płacze…

Czasem czuję, jak dusza we mnie płacze…

Nie krzyczy, nie woła, tylko cicho drży, a ciało słucha i odpowiada bólem. Bo kiedy w środku jest tęsknota, to i na zewnątrz coś się dzieje raz serce szybciej bije, raz siły brak. Chcę wierzyć, że jest dobrze, że idę do przodu, że się staram, i naprawdę się staram, z całych sił, ale gdzieś głęboko we mnie tańczą razem serce i umysł, nie zawsze w tym samym rytmie.

Czasem jedno chce ciszy, a drugie krzyczy, że nie potrafi. Dni dłuższe, noce cięższe. Czasem łzy same szukają drogi, żeby spłynąć i przynieść ulgę, żeby dusza choć na chwilę odetchnęła. Bo może właśnie łzy są tą regeneracją, tym deszczem, który obmywa serce. Są dni jak doliny, są dni jak góry, a pomiędzy nimi ta równia ani dobrze, ani źle, po prostu jest. I wtedy czuję to najmocniej że wszystko, co we mnie się dzieje, żyje w moim ciele, w moim oddechu, w każdym uśmiechu, który czasem boli.

Jako mama, jako człowiek, odczuwam świat całą sobą. I choć czasem trudno, to wiem, że to właśnie to czucie jest dowodem, że wciąż żyję, że moja dusza, choć zmęczona, w smutku, a czasem w nadziei….Wciąż tańczy.

„Nić, która prowadzi”

„Nić, która prowadzi”…

Był dorosły. Miał swoje życie, swoje ścieżki, swoje decyzje.

Nie zawsze był blisko, nie zawsze przy stole, nie zawsze w zasięgu ręki,ale zawsze w zasięgu serca. Bo matka nie potrzebuje codziennych rozmów, żeby wiedzieć. Wystarczy jeden gest, jedno „mamo, módl się za mnie”, jeden znak, by zrozumieć, że ta nić wciąż jest, że łączy mimo ciszy, mimo kilometrów, mimo czasu.

Mateusz był dorosły, a jednak w głębi duszy zawsze był tym samym chłopcem, który nosił w sobie światło, wrażliwość i dobro. Czasem ukryte pod silną otoczką, czasem milczące ale przecież matka widzi więcej. Matka czuje, nawet gdy świat mówi, że już nie ma kontaktu.

I teraz, gdy odszedł do domu Ojca, wierzę, że ta nić nie została przerwana. Przeciwnie,stała się jeszcze mocniejsza, jaśniejsza, prawdziwsza. Bo wszystko, co było trudne, co wymykało się słowom, co bolało, zostało wypełnione Bożą miłością.

Teraz On już nie musi nic mówić. Teraz wszystko jest zrozumiane. Teraz już wie, jak bardzo był kochany.

A ja tutaj, po tej stronie życia, idę dalej tą samą nicią tą, którą dał nam Bóg, gdy uczynił mnie jego matką. To nić, która nie zna końca.

To nić, po której kroczy się przez życie,czasem w ciszy, czasem w łzach, ale zawsze w miłości.💞

I wiem, że kiedyś znowu spotkamy się na jej końcu.

A wtedy nie będzie już oddalenia, nie będzie ciszy, tylko światło, które nigdy nie zgaśnie.💫

Bo ta nić,ta więź między matką a dzieckiem,jest darem, którego nie unieważnia nawet śmierć.

To dar, który trwa na wieczność.💞

Refleksja na Święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny…

Refleksja na Święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny…

Zbliża się czas, w którym ziemia cichnie, a niebo zdaje się być bliżej niż kiedykolwiek. Czas, gdy tysiące świateł rozbłyska na cmentarzach, a każdy płomień niesie w sobie czyjąś miłość, tęsknotę i pamięć. To Święto Wszystkich Świętych tych, którzy już są blisko Boga, i tych, których imiona może nigdy nie zostały zapisane na ołtarzach, ale których życie było modlitwą, cichą, ukrytą, ludzką. To także Dzień Wszystkich Zmarłych tych, których wciąż nosimy w sercu, i tych, o których nikt już nie pamięta. Bo każda dusza jest ważna. Każda jedna. Patrzymy na groby, widzimy znicze, kwiaty, światło, a jednak to tylko zewnętrzny znak pamięci. Prawdziwe spotkanie dzieje się w ciszy serca ♥️ tam, gdzie modlitwa staje się mostem między światem żywych i światem dusz. Bo przecież oni są,blisko nas. Nie odeszli w zapomnienie. Są w szeptach drzew, w cieple świecy, w tej łzie, 🥲która spada na zimny kamień. Niech nasze serca staną się dziś miejscem modlitwy, niech każda dobra myśl będzie jak światło, które dociera tam, gdzie już nie ma ziemskich dłoni.

Za wszystkie dusze… za te, które kochaliśmy, i za te, które nie miały nikogo, kto by je kochał. Niech nasza modlitwa otuli je miłością, która nie zna granic życia ani śmierci. Bo śmierć to nie koniec, to tylko przejście w inny wymiar światła.

A my, modląc się 🙏stajemy się bliżej tego światła.

Blask pamięci…

Blask pamięci…

Wieczorem cmentarz oddycha ciszą. W mroku rozkwitają światła ciepłe, drżące płomyki, każdy z nich niesie w sobie czyjąś myśl, wspomnienie, miłość. Znicze migoczą jak gwiazdy, które zstąpiły na ziemię, by ogrzać tych, których nie możemy już dotknąć.

Twój grób, Synku, dziś jaśnieje najmocniej. Wokół Ciebie stoją światełka nie tylko ze szkła i wosku, ale z serc ludzi, którzy pamiętają. Każdy płomień to szept modlitwy, ciche „tęsknię”, niewidzialny uścisk. Kwiaty milczą, lecz mówią o miłości, która nie zna końca.💞

Na cmentarzu noc jest inna 🕯️🪔nie ciemna, lecz pełna obecności. Bo tam, gdzie płoną znicze, tam żyje pamięć. A pamięć jest światłem, którego nie potrafi zgasić żadna noc.

Słowa matki, która wciąż kocha…

Słowa matki, która wciąż kocha…

Długo nosiłam w sobie ciszę.

Ciszę po synu, którego kochałam całym sercem, choć życie czasem plątało nasze drogi.

Były trudne chwile, słowa, które bolały, i dystans, który rósł między nami.

A jednak,moja miłość do niego nigdy nie zgasła.

Kiedy odszedł, świat na chwilę się zatrzymał.

Zostały wspomnienia, żal i pytanie, czy wiedział, jak bardzo go kocham.

Dziś wiem, że ta miłość wciąż trwa,tylko przybrała inną postać.

Nie potrzebuje już rozmów ani gestów. Jest w moim sercu, w modlitwie, w każdym oddechu, kiedy myślę o nim z czułością.

Piszę to, bo wierzę, że nie jestem sama.

Wielu z nas nosi w sobie miłość i ból po kimś, kogo straciliśmy,często zbyt wcześnie, często bez pożegnania.

Ale miłość nie kończy się wraz ze śmiercią.

Miłość trwa i może nas uzdrawiać, jeśli pozwolimy jej płynąć dalej.

Dziś nie chcę już trzymać się bólu.

Chcę trzymać się miłości.

Dziękuję Ci, mój synu, że byłeś częścią mojego życia.

Zawsze będziesz częścią mojego serca.💞

Modlitwa sercem…

Modlitwa sercem…

Czasem myślę, że modlitwa to nie tylko słowa, które znamy od dziecka. To nie tylko szeptane wersy czy znaki czynione na czole. Modlitwa,prawdziwa rodzi się w ciszy serca. W spojrzeniu pełnym czułości.

W dłoni wyciągniętej do drugiego człowieka. W obecności, która niczego nie oczekuje, tylko jest. Bo modlitwą może być uśmiech do kogoś, kto milczy. Może być wysłuchanie kogoś, kto już nie ma siły mówić. Może być wdzięczność za to, że dziś znowu wstałam, że mogę oddychać, że świat, mimo bólu, wciąż daje mi okruchy piękna. Czasem modlitwą jest przebaczenie to najtrudniejsze, to, które wymaga ciszy i odwagi. Bo przebaczyć naprawdę, nie tylko słowem, ale sercem, to jak oczyścić własną duszę. To pozwolić jej znowu oddychać lekko, jak po deszczu, kiedy ziemia pachnie nowym początkiem. I wierzę, że każda dobra myśl, każdy gest, każde „dziękuję” jest jak mała modlitwa taka, która nie potrzebuje słów. Bo modli się nie tylko język. Modli się serce.♥️

Modli się człowiek, który kocha.🙏

A kiedy przychodzi noc i świat cichnie, czuję, że ta cicha modlitwa jeszcze trwa wspomnieniem, wdzięcznością, światłem, które nie gaśnie. I wtedy wiem, że nawet z bólu może narodzić się dobro, że z żałoby może wyrosnąć miłość. Bo każde przebaczenie, każda łza, każda iskra wdzięczności jest modlitwą najpiękniejszą, bo prawdziwą.

Dzisiaj w naszym Kościele mieliśmy Ślub.

Dzisiaj w naszym Kościele mieliśmy Ślub….

Dzisiaj w naszym Kościele mieliśmy Ślub.

Napisałam ten tekst dla młodej pary i chce się z Wami podzielic.

Miłość…dar, który nigdy nie przemija Miłość… to oddech duszy, który tchnął w nas Bóg. To początek wszystkiego, co dobre i prawdziwe. Nie jest tylko czułym gestem, uśmiechem, dotykiem jest światłem, które prowadzi nawet wtedy, gdy wokół zapada ciemność. Miłość bezwarunkowa nie pyta, nie ocenia, nie wybiera, komu dać swe serce. Ona trwa,mimo łez, mimo bólu, mimo błędów. To siła, która potrafi wybaczyć, która widzi w człowieku nie jego potknięcia, lecz pragnienie dobra ukryte głęboko w sercu. Czasem miłość musi powiedzieć „nie”. Nie dlatego, że przestała kochać, lecz dlatego, że rozumie że prawdziwe dobro nie zawsze jest tym, czego pragniemy w danej chwili.

Miłość mądra umie milczeć, gdy słowo mogłoby zranić, i umie odejść na chwilę, by nie zgubić sensu tego, czym jest naprawdę.

Tęsknota…

To cicha modlitwa serca, które pragnie bliskości, a jednocześnie ufa, że każda chwila rozłąki uczy nas głębiej kochać. Bo w tęsknocie dojrzewa zrozumienie, że miłość to nie posiadanie, lecz dar wolny, czysty, pełen pokoju.

Miłość to także pokora.

To umiejętność schylenia głowy przed prawdą, że nie zawsze mamy rację, że i my ranimy, błądzimy, upadamy. Ale Bóg nie odwraca się od nas, On czeka, byśmy znów wstali, byśmy nauczyli się kochać tak, jak On: bez warunków, bez granic, bez końca.

Żyć miłością to żyć Bogiem.

To codziennie budzić się z wdzięcznością, że możemy czuć, widzieć, wybaczać, że możemy być dla innych iskierką nadziei. Bo miłość to cud największy, jaki został dany człowiekowi.

A kto żyje miłością, ten nigdy nie jest sam.

Tęsknota to cichy szept serca, który nie ustaje.

Tęsknota to cichy szept serca, który nie ustaje…

Czasem boli, czasem koi, czasem po prostu jest jak oddech, bez którego nie potrafimy żyć.

Ale obok niej stoi pamięć. Pamięć, która nie pozwala odejść naprawdę. Bo dopóki mówimy o tych, którzy odeszli, dopóki wypowiadamy ich imię, dopóki wspominamy ich śmiech, gesty, spojrzenia oni wciąż tu są. Żyją w słowach, w fotografiach, w dziecięcych rysunkach, w żartach, które wciąż potrafią nas rozśmieszyć, w oczach, w których można ich jeszcze zobaczyć. Nie wolno o nich milczeć. Nie dlatego, że chcemy rozdrapywać rany, ale dlatego, że pamięć to miłość, która nie umiera. To sposób, w jaki serce nadal mówi: „Jesteś”. Żałoba to droga długa, kręta, czasem ciemna. Pełna żalu, bólu, tęsknoty, bezsilności. Ale na końcu każdego z tych etapów czeka coś więcej zrozumienie, że życie nigdy się naprawdę nie kończy. Że miłość nie zna granic ani czasu. Każdy krok tej drogi, każda łza, każde wspomnienie to jak schody, po których wspinamy się w stronę światła. Musimy je przejść po kolei, w swoim rytmie, zaglądając w głąb siebie. Bo tylko tam w środku można znów odnaleźć spokój.

I wiem, że Mateusz żyje 🕊♥️ we mnie , w dzieciach, w uśmiechach, w sercu, w każdym naszym słowie i tekście, w tym, że nie boję się o Nim mówić. Bo mówienie o Nim to trwanie. To miłość, która przeszła przez śmierć,ale nigdy się nie skończyła.

KOCHAM ♥️

Muzyka duszy

Muzyka…

Muzyka…

Nie zawsze słychać ją w dźwiękach. Czasem rodzi się w ciszy, w spojrzeniu, w oddechu. Płynie przez człowieka jak rzeka światła przenika serce, dotyka wspomnień, zamyka oczy, by otworzyć duszę. Kiedy gra dobra muzyka, świat staje się miękki, delikatny, prawdziwy. Każdy dźwięk jak dotyk przypomina, że jesteśmy. Że potrafimy czuć. Że jeszcze w nas żyje coś kruchego i pięknego. Muzyka to język serca, którego nie trzeba tłumaczyć. Rozumie ją każdy, kto nosi w sobie odrobinę światła. Bo człowiek dobry śpiewa. A tam, gdzie słychać śpiew, tam biją dobre serca. Czasem płaczę, słuchając melodii, bo każda nuta przypomina mi, że jestem żywa. Że życie, choć niełatwe, jest symfonią pełną dysonansów, ale i cudownych akordów nadziei. Muzyka to dusza, która znalazła głos. To serce, które nie boi się mówić prawdy. To my kiedy jesteśmy sobą, kiedy czujemy, kiedy kochamy. Bo muzyką można żyć. Muzyką można być.

A najpiękniejsza z melodii to ta, którą gramy w drugim człowieku.

Refleksja o życiu

Refleksja o życiu

Dziś, będąc na cmentarzu, znów zrozumiałam, jak kruche jest nasze życie. W chwili, gdy zobaczyłam biały trumienny pochówek zapewne młodego człowieka wróciły wspomnienia. Wrócił tamten dzień, kiedy ja sama stałam nad grobem mojego syna. Znów poczułam ten sam ból, tę samą ciszę, w której człowiek pyta: dlaczego tak jest, że życie potrafi być tak krótkie, tak niesprawiedliwe, a jednak tak cenne?

Patrząc na ludzi żegnających kogoś bliskiego, pomyślałam, że wszyscy stoimy wobec tej samej tajemnicy. Że każdy z nas niesie swoje pożegnania, swoje łzy, ale też swoje wspomnienia i miłość, która choć nie widzialna nie umiera nigdy.

Stojąc nad grobem mojego dziecka, po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak niewiele potrzeba, by naprawdę być człowiekiem wystarczy odrobina serca, słowo wsparcia, gest dobroci. A my tak często zapominamy o tym w codziennym pędzie, goniąc za sprawami, które dziś wydają się ważne, a jutro już nie będą miały znaczenia.

Życie jest darem. Kruchym, ulotnym, a jednak niezwykle cennym. Nie wiemy, ile mamy czasu, dlatego warto kochać teraz, mówić „dziękuję”, „przepraszam”, „kocham” póki możemy.

Bo to nie rzeczy, nie bogactwo, nie pośpiech stanowią o wartości naszego istnienia. Tylko miłość, wdzięczność i bliskość drugiego człowieka.

To one zostają, kiedy wszystko inne przemija.

Dlatego warto się zatrzymać. Spojrzeć w niebo, przytulić kogoś, kto jest obok. Wziąć głęboki oddech i podziękować za każdy dzień, który nam jeszcze dany. Bo życie, choć tak kruche, wciąż jest najpiękniejszym darem.

Pytam siebie, czy zrobiłam wystarczająco,?czy mogłam więcej, inaczej, lepiej…

Dziś znów kotłują się we mnie mieszane uczucia…

Dziś znów kotłują się we mnie mieszane uczucia,radość przeplata się z tęsknotą, miłość z delikatnym żalem. Pytam siebie, czy zrobiłam wystarczająco,?czy mogłam więcej, inaczej, lepiej. Myślę, że każdy z nas nosi w sercu takie pytania, zwłaszcza wtedy, gdy życie stawia nas w miejscach, których nie rozumiemy. Zaczynamy się obwiniać, oceniać, krzywdzić własnymi myślami.

Oglądając ponownie „Zieloną Milę”, dotknęła mnie stara prawda: jak łatwo ocenić człowieka, którego się nie zna. Jak łatwo skazać kogoś tylko na podstawie pozorów, nie wiedząc nic o jego sercu, o jego bólu, o jego miłości. My, ludzie, tak często patrzymy powierzchownie, nie zdając sobie sprawy, że takim osądem ranimy nie tylko drugiego człowieka…ranimy także siebie. Każdy krzywdzący osąd zostawia rysę gdzieś głęboko w sercu. Rysę, którą Bóg widzi.

Dlatego uczę się patrzeć inaczej. Zmieniam tok myślenia. Proszę Boga o coraz większą wiarę, bo czasem wydaje mi się, że tej wiary we mnie wciąż za mało. A jednak wiem, że kiedy żyjemy naprawdę Bogiem, zaczynamy w drugim człowieku widzieć dobro,nawet jeśli jego droga wygląda inaczej niż nasza, nawet jeśli wydaje nam się trudna, niezrozumiała czy niepojęta.

Nie osądzajmy. Nie krzywdźmy. Spójrzmy najpierw w lustro i zapytajmy siebie: czy ja naprawdę postępuję dobrze? Czy patrzę z miłością? Każdy niesie w sobie historię, której nie widzimy. I każdy zasługuje na to, by być przyjętym bez wyroku.

Pozdrawiam serdecznie ❤️

Czasem życie prowadzi mnie drogami, których nigdy bym sama nie wybrała.

Czasem życie prowadzi mnie drogami, których nigdy bym sama nie wybrała…

Strata mojego syna złamała mnie na wiele sposobów, ale też otworzyła we mnie przestrzeń, o której wcześniej nie wiedziałam.

Dziś widzę, że mój duchowy rozwój nie dzieje się przez wielkie odkrycia, ale przez ciche momenty: przez ból, wspomnienia, rozmowy, znaki, a czasem przez zupełnie zwyczajne dni.

Kiedyś szukałam winy w sobie, szukałam odpowiedzi, które nie miały przyjść. Teraz wiem, że to nie tędy droga. Prawdziwe uzdrowienie zaczęło się wtedy, gdy pozwoliłam sobie poczuć, wybaczyć światu, życiu, a przede wszystkim sobie.

Droga bez przebaczenia jest jak chodzenie w ciemności. Dopiero miłość, ta najprostsza i najczystsza, otwiera drzwi do światła.

Uczę się, że duchowość to nie ucieczka od cierpienia, ale umiejętność niesienia go z łagodnością. To wiara, że mimo wszystkich strat, jestem prowadzona. To odkrywanie siebie na nowo krok po kroku, dzień po dniu.

I właśnie tam, w tej cichej podróży do siebie samej, odnajduję spokój. Delikatny, czasem kruchy, ale prawdziwy.

Miłość do siebie nie jest egoizmem. Jest pierwszym mostem, który prowadzi do uzdrowienia.

Jeśli ktoś jest dziś w ciemności niech wie, że można znaleźć drogę. Ona zaczyna się w sercu.♥️

Nasze życie to droga…

Nasze życie to droga…

Czasem prosta i jasna, czasem taka, która wydaje się prowadzić donikąd. Bywają dni, kiedy idziemy po ścieżce usłanej różami, a zaraz obok pojawia się czerń, której wcale nie chcieliśmy spotkać. Ale to wszystko jest częścią naszej wędrówki.

Na tej drodze mijamy ludzi dobrych, ciepłych, którzy dają nam światło. 💫I takich, którzy ranią albo zostawiają w nas cień. Dopiero z czasem widzimy, że każdy z nich, choć na swój sposób, uczy nas czegoś ważnego. Każde spotkanie, każde pożegnanie, każdy ból i każdy uśmiech to lekcja, którą niesiemy dalej. To jest nasz proces, nasze dojrzewanie, nasze stawanie się sobą.

Z wiekiem, z dorosłością, zmienia się też nasz sposób patrzenia na świat. Powoli odkrywamy inną duchowość nie religię, nie zasady, ale coś bardzo osobistego, co dojrzewa w ciszy, głęboko w środku. Coś, co pozwala zrozumieć, że nawet po największej stracie można w jakiś sposób odnaleźć siebie na nowo. Że można z czasem odczytać swoje życie inaczej, delikatniej.

Ta droga jest piękna, choć nie zawsze łatwa. Można nią iść z kimś, można iść samemu, a czasem wśród ludzi, którzy tylko na chwilę są obok. Każdy krok, nawet ten najcięższy, prowadzi nas bliżej celu, którego często nie widzimy, ale który w sobie czujemy.

I wierzę, że właśnie w tym wszystkim w naszych wzlotach i upadkach, w ciszy, w stracie, w spotkaniach powoli stajemy się wartościowsi. Bardziej prawdziwi. Bardziej sobą.♥️♥️♥️

Moja dzisiejsza refleksja…

Moja dzisiejsza refleksja…

Dzisiaj po raz kolejny doświadczyłam czegoś, co trudno opisać słowami. W pracy w hospicjum są chwile, w których między mną a pacjentem pojawia się niewidzialna nić,subtelna, głęboka więź. Tak było i dziś. Poczułam potrzebę, by po prostu przytulić drugiego człowieka. I wiedziałam, że ta potrzeba płynęła w obie strony.

Te spotkania sprawiają, że jeszcze mocniej upewniam się, iż jestem dokładnie tam, gdzie powinnam być. Choć po ludzku to miejsce i ta droga bywają dla mnie niezrozumiałe, w sercu czuję, że to właśnie tu jest mój obowiązek, moje powołanie i moje zadanie.

Każdy pacjent, każdy dotyk cierpienia, każde słowo i każde milczenie uczą mnie uważności i czułości. Widzę w tych ludziach ogromne piękno. Widzę ich godność, kruchość i niesamowitą siłę. I jestem wdzięczna, że mogę być obok z empatią, obecnością i sercem otwartym na drugiego człowieka.

Noszę w sobie również własną ranę,tę przestrzeń po moim synu, która już zawsze będzie częścią mnie. A jednak, paradoksalnie, to właśnie ona sprawia, że potrafię kochać jeszcze bardziej. Że mam w sobie jeszcze większą wrażliwość i pragnienie dzielenia się sobą.

I w tym wszystkim odnajduję siłę. W tych spotkaniach. W tych drobnych gestach. W tej niewidzialnej nici, która łączy mnie z człowiekiem, który potrzebuje obecności, ciepła i miłości.💞

Jestem wdzięczna za każdy taki dzień. Za to, że mogę czuć. Że mogę być.🙏♥️

Dziś znów dotknęła mnie ta myśl…

Dziś znów dotknęła mnie ta myśl…

Dzisiejszy dzień od samego rana był piękny. Taki jasny, spokojny jakby przyniósł ze sobą odrobinę ulgi. Byliśmy w kościele, piękna Msza Św., dobre słowa, które koiły. Wróciłam do domu z poczuciem zwyczajności, jakie tak rzadko ostatnio bywa. A potem rozmowa… zwykła rozmowa z moim najstarszym synem. Tyle lat, tyle codzienności, nic niezwykłego a jednak dziś jedno zdanie przeszyło mnie na wskroś.

Powiedział, że był na cmentarzu. U Mateusza. Zapalić świeczkę.🥲

W tej chwili coś we mnie zadrżało. Jakby na nowo otworzyło się miejsce w sercu, które czasami udaje, że już mniej boli. Przez moment wciąż nie dociera, że to już jedyne, co można dla niego zrobić,zapalić świeczkę, pomodlić się, wyszeptać jego imię do ciszy. Już nie porozmawiać. Już nie usłyszeć jego głosu.

I znów wróciło to uczucie… ten ciężar, ta prawda, która czasem wyda się zbyt twarda, by ją unieść: że on naprawdę nie wróci. Że tutaj, po ludzku, jego już nie ma. A jednak ból, który przeszywa serce, jest tak żywy, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj.

Dziś poczułam to bardzo mocno. Tak realnie, tak dotkliwie. Jakby życie przypomniało mi, że żałoba to nie droga prosta to fale. Jedne cichsze, inne potężne, takie jak ta dzisiejsza.

Modlę się, by ten ból powoli przemieniał się w miłość, która niesie, a nie rani.

Modlę się za Mateusza.

I za siłę dla mojego serca.❤️‍🩹

Zbierajmy szczęśliwe momenty

Zbierajmy szczęśliwe momenty…

W tym pędzącym świecie tak łatwo zapomnieć, że życie składa się przede wszystkim z małych chwil. Nie z wielkich planów, nie z doskonałych dni, tylko z drobnych, często zupełnie zwyczajnych momentów, które jeśli tylko je zauważymy,mogą ułożyć się w coś naprawdę pięknego. Może nie w dzieło sztuki, ale w ciepłą mozaikę dobra, wdzięczności i ulotnego szczęścia.

Każdy z nas niesie swoje trudności. Ból, tęsknotę, żałobę, z którą czasem trudno się pogodzić. A jednak mimo tego wszystkiego wciąż mamy życie…dar, który nie wszystkim jest dany w równym stopniu. Codziennie rano otwieramy oczy, stawiamy stopy na podłodze i możemy zacząć kolejny dzień. To już jest powód do wdzięczności, choć często zapominamy o tym, skupieni bardziej na narzekaniu niż na dostrzeganiu dobra.

Wczoraj, w Hospiz zainspirowała mnie koleżanka z pracy,o zbieraniu szczęśliwych momentów.😍

Szczęśliwy moment to muzyka płynąca z radia, która nagle chwyta za serce.

To szczery uśmiech mijanej osoby.

To ciepło w środku, kiedy możemy komuś pomóc, powiedzieć dobre słowo, życzyć „dzień dobry” z prawdziwym uśmiechem.

To poczucie, że praca, którą mamy, jest miejscem, w którym dobrze się czujemy.

To mały Smiley wiszący na drzwiach, który potrafi wywołać uśmiech nawet w trudniejszy dzień.

Tych momentów jest tak wiele,często więcej, niż zdajemy sobie sprawę. Trzeba tylko nauczyć się je łapać. Przytrzymać na chwilę. Odłożyć do wewnętrznej szkatułki, z której potem możemy czerpać siłę.

Zbliża się czas Bożego Narodzenia,przepiękny okres, choć często przebiegamy przez niego w pośpiechu, myśląc wyłącznie o prezentach i obowiązkach. A może warto w tym roku dać prezent przede wszystkim swojej duszy i swojemu sercu? Zatrzymać się. Oddechnąć. Zacząć zbierać szczęśliwe momenty, te małe iskierki, które potrafią rozświetlić nawet najbardziej pochmurny dzień.

Bo życie, mimo wszystko, jest pełne piękna. Trzeba tylko pozwolić sobie je zobaczyć.😘

Zbliża się piękny czas. Czas świąt.

Zbliża się piękny czas. Czas świąt…

Świat wokół zaczyna migotać tysiącem światełek, ludzie biegają za prezentami, planują spotkania, tworzą swoją małą magię grudnia. A ja zatrzymuję się na chwilę. Patrzę na to wszystko, jak zza szyby i czuję, że we mnie ten blask miesza się z cichym smutkiem, którego nikt nie widzi.

To pierwsze święta bez Ciebie.

I choć życie płynie dalej, choć wszyscy mówią o radości, we mnie wciąż drży ta jedna, głęboka tęsknota. Częściej niż zwykle wracają wspomnienia. Częściej niż zwykle myślę, jak bardzo brakuje mi Twojego głosu, Twojej obecności, Twojego zwykłego „jestem”.

Wiem, że w świecie może Cię już nie ma

ale w moim sercu nadal jesteś.

Przypominasz mi się w drobiazgach, w ciszy, w świetle lampek, w oddechu wieczoru. A dziś nawet przyszedłeś do mnie we śnie. Powiedziałeś, że będziesz z nami na święta. I ja Ci wierzę. Wierzę, że w jakiś sposób będziesz blisko tam, gdzie nie sięga wzrok, ale sięga miłość.

Dlatego chcę przeżyć te święta naprawdę.

Z Bogiem,

Z Tobą w tej niewidzialnej przestrzeni między pamięcią a sercem.

Święta pełne cichej obecności.

Święta, w których smutek nie musi być przeszkodą, a tęsknota może stać się mostem.

Święta, w których mimo bólu wciąż wybieram miłość.

Bo miłość jest silniejsza niż wszystko, co przemija.

A Ty 💞nadal jesteś ze mną.

Synku, dziś mijają już cztery miesiące odkąd odszedłeś

Synku, dziś mijają już cztery miesiące odkąd odszedłeś…

A mnie z każdym dniem coraz bardziej brakuje Ciebie.

Brakuje słów, których nie zdążyliśmy wypowiedzieć, rozmów, które już się nie wydarzą, i tych wszystkich chwil, kiedy mogliśmy być razem,tak po prostu, jak mama i syn.

Z każdym tygodniem czas oddala Cię od świata, ale nie ode mnie. Ja wciąż boję się patrzeć na Twoje zdjęcie, bo żal rozdziera moje serce, a bezradność ściska gardło tak mocno, jakby chciała odebrać mi oddech. Czasem myślę, że może mówiłam Ci za mało, jak bardzo Cię kochałam… A przecież kochałam, kocham i kochać będę ponad wszystko, poza czasem, poza życiem.

Synku, jesteś w każdym moim oddechu, w każdej myśli, w każdej najcichszej chwili.

Twoje miejsce w moim sercu jest wieczne,nienaruszalne, czyste, pełne światła, które zostawiłeś po sobie.

I choć boli tęsknota, to wiem, że miłość, która jest między mamą a dzieckiem, nigdy nie zgaśnie. To ona prowadzi mnie dalej, dzień po dniu, krok po kroku, aż któregoś dnia znów odnajdziemy się tam, gdzie nie ma już bólu.💞

List Mateusza odnaleziony po czasie…

List Mateusza, odnaleziony po czasie…

…w chwili, która dla mnie ma ogromne i symboliczne znaczenie, stał się czymś większym niż tylko znaleziona kartką papieru. Poczułam, jakby był darem z nieba delikatnym światłem, które nie zmienia faktów i nie cofa cierpienia, a jednak niesie ukojenie. Tak, jakby dotknął miejsca w sercu, które wciąż czekało na znak.

Ten list stał się dla mnie świadectwem tego, kim naprawdę był Mateusz. Że pod wszystkimi trudnościami, zakrętami, zmaganiami i bólem kryło się w nim głębokie dobro. Że jego wiara żyła po cichu niewidoczna na pierwszy rzut oka, a jednak prawdziwa. Czasem człowiek nosi w sobie światło, które trudno w sobie utrzymać, ale ono jest. I ten list to potwierdził.

Kiedy czytałam słowa, które napisał do swoich dzieci,słowa pełne miłości, skruchy, czułości i ogromnej pokory poczułam wzruszenie, którego nie da się opisać. To nie był zwykły list. To było serce otwarte do końca. Przeprosiny, wyznanie miłości, pragnienie, by dzieci wiedziały, że były dla niego ważne… To dla mnie dowód, że pomimo wszystkich trudów, w nim zawsze żyła piękna, wrażliwa, dobra dusza.

Ten list przyniósł mi myśl, która przyszła jak szept: żeby być uważnym. Żeby w codzienności dostrzegać te małe, ciche znaki. Bo właśnie w nich można odnaleźć człowieka takim, jakim był naprawdę,przez gest, przez słowo, przez miłość, która pozostaje nawet po odejściu.

I tak właśnie to poczułam: że miłość nie znika. Że ona nadal jest….

Kiedy ktoś pyta, jak się czuję, albo mówi, że wyglądam inaczej…

Kiedy ktoś pyta, jak się czuję, albo mówi, że wyglądam inaczej…

zatrzymuję się na chwilę i pytam: „jak inaczej?”. Bo we mnie wszystko jest inne. Z każdym dniem uczę się żyć z brakiem, który nie znika,przeciwnie, staje się coraz bardziej rzeczywisty, jakby rósł razem ze mną. Daję upust emocjom, bo wiem, że tak trzeba. Trzeba płakać, trzeba się śmiać, trzeba wspominać… choć rozum mówi jedno, a serce drugie.❤️‍🩹

A serce kocha i tęskni. Tęskni tak mocno, że wystarczy jedno zdjęcie, jedno wspomnienie, by ścisnęło się bólem, którego słowa nie potrafią objąć. Tak czuje matka, która straciła swoje dziecko to ból, który wciąż oddycha we mnie.

Szukam ukojenia w Bogu. Czasem znajduję je jak ciepły promień, który na chwilę otula duszę. Czasem trwa tylko cisza, ale wiem, że i przez tę ciszę muszę przejść. Teraz, gdy dla innych jest to czas radości, światła i przygotowań, dla mnie jest to czas inny. Adwent…czas oczekiwania stał się dla mnie czymś głębszym. To czas, w którym uczę się czekać nie tylko na Światło, które przychodzi na świat, ale też czekać na spotkanie tam, gdzie nie ma łez ani bólu.

Widzę, jak moje uczucia wirują jak zaginione płatki śniegu delikatne, niespokojne, ale pełne cichej nadziei. Nadziei, że tam, po drugiej stronie, gdzie mój ukochany idzie już w stronę światła, jest pokój. A Boże Narodzenie, choć pełne blasku, przypomina mi, że Światło nigdy nie gaśnie nie tam, gdzie kocha serce matki.♥️

To mój Adwent. Mój czas tęsknoty, wiary i drogi przez noc ku światłu.

Mówią, że Boże Narodzenie to najpiękniejszy czas w roku

Mówią, że Boże Narodzenie to najpiękniejszy czas w roku…

Ale odkąd nie ma Ciebie , światła świecą inaczej. Im jaśniej migają lampki, tym mocniej czuję pustkę po Tobie. W tym roku cisza jest cięższa niż kiedykolwiek, a wszystko, co zawsze było nasze, brzmi teraz inaczej,jakby zabrakło serca całych świąt.

Zrozumiałam jednak jedno:

tęsknota to miłość, która nie ma już dokąd pójść.

I w te święta pozwalam jej wrócić tam, gdzie żyjesz,do wspomnień.

Wracam do Twojego śmiechu, który potrafił rozjaśnić nawet najgorszy dzień.

Do Twojego głosu, kiedy mówiłeś mi, że mnie kochasz.

Do chwil, kiedy byłeś małym chłopcem i patrzyłeś na mnie jak na cały świat.

Do tych wszystkich wspomnień, które dziś są jedynym, co mogę przytulić.

Bo Ty nie jesteś „przeszłością”.

Jesteś w każdej bombce, którą wieszam ostrożniej niż kiedyś.

W każdej świecy, która pali się dłużej, bo modlę się w ciszy, żebyś ją zobaczył.

Jesteś w moich myślach, w moim oddechu, w każdym zatrzymaniu, kiedy znów wracasz na chwilę.

W te święta świętuję także dla Ciebie.

Niosę Cię w sobie delikatnie, głęboko, jak coś świętego, co nigdy nie zgaśnie.

Tęsknię za Tobą tak, że czasem trudno oddychać.

Kocham Cię tak, jak kocha się tylko swoje dziecko,na zawsze.

I pamiętam każdy Twój uśmiech, każdą chwilę.

Bo Ty wciąż jesteś we mnie.❤️‍🩹